sobota, 24 grudnia 2016

Życzonka

Świętego w kominie, prezentów po szyję, zielonej choinki, prezentów trzy skrzynki, zimnego szampana i sylwka do rana. Gwiazdki najjaśniejszej, choinki najpiękniejszej, prezentów wymarzonych, świąt mile spędzonych, karnawału szalonego, roku bardzo udanego. WESOŁYCH ŚWIĄT!
Życzy autorka 😘😊🎅🏼


Dla niecierpliwych:
Obiecuję, że postaram się napisać i opublikować nowy rozdział jak najszybciej. A dlaczego nie dodawałam? Po pierwsze: musiałam poprawić oceny, Po drugie: było niemałe zamieszanie ze świętami w szkole(wigilia klasowa) i w domu, i po trzecie: mam remont w domu i muszę trochę tacie pomagać. Do tego jak mam jakiś pomysł późnym wieczorem(najczęściej kiedy już kładę się spać) nie chce mi się go zapisywać i rano jak wstaję nie pamiętam już o czym miałam pisać.

Mam nadzieję, że życzenia się podobają i wszystko wam już wyjaśniłam.
 Pa!

poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział 14 i LBA

***Per. Julki***

Szłam spokojnie ulicami Jump City, gdy nagle usłyszałam krzyki przerażenia wydawane przez mieszkańców miasta. W jednej chwili niebo stało się czerwone, a budynki zaczęły się same burzyć. Na ulicach pojawiało się coraz więcej martwych mieszkańców miasta.
-C-co się stało...? - zapytałam cicho samą siebie drżącym głosem.
Nagle usłyszałam głośny, złowieszczy śmiech. Spodziewałam się Slade'a, ale to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Za mną stał Trygon, ale nie był sam. W swoich ogromnych dłoniach trzymał moich przyjaciół i na pierwszy rzut oka widać było, że ich dusił.
-Zostaw ich!!! Nie rób im krzywdy, błagam! - Krzyknęłam ze łzami w oczach.
Demon zwrócił swój wzrok w moją stronę i zaśmiał się złowieszczo. Puścił ich i powiedział:
-Złap ich, jeżeli chcesz, by przeżyli!
Mężczyzna zniknął. W sekundzie zerwałam się z miejsca i próbowałam użyć mocy, jednak... Ona nie działała?! Wytrzeszczyłam oczy.
-Nie... - Szepnęłam
Mogłam tylko patrzeć jak moi przyjaciele roztrzaskują się o gruzy budynków...
***
-NIE!!! - krzyknęłam budząc się ze snu, siadając na łóżku
Mój oddech był niespokojny, a po policzkach spływały łzy. Nadal przed oczami miałam obraz ze snu. W skrócie – byłam roztrzęsiona. Nie minęła minuta, a w moim pokoju znalazła się cała drużyna. Raito szybko usiadł obok mnie i przytulił.
-Co się stało...? - Zapytał spokojnym głosem, lecz wyczuwałam w nim nutkę strachu.
-Trygon... O-on... Ja nie m-mogłam nic zrobić... - Powiedziałam płaczliwym głosem.
-Spokojnie, to tylko koszmar. - Uspokajał mnie Czerwonooki.
Kiwnęłam głową. Nagle odezwała się Raven:
-Mogłabyś opowiedzieć nam co ci się śniło...? - Zapytała trochę łagodniejszym niż zwykle głosem.
Skinęłam głową. Nadal byłam roztrzęsiona, ale obecność chłopaka i przyjaciół podnosiła mnie na duchu. Wszyscy usiedli na moim łóżku i czekali na to, co mam im do powiedzenia.
-Sen zaczął się tym, że szłam ulicą. Nie wiem gdzie, czy po co. Po prostu szłam. Nagle niebo stało się czerwone, a budynki zaczęły się same burzyć. W pewnym momencie usłyszałam głośny, złowieszczy śmiech za sobą. Gdy się odwróciłam... Zobaczyłam Trygona, który... Trzymał was w dłoniach i widoczne było, że was dusił. Krzyczałam żeby przestał, a on zaśmiał się, puścił was i powiedział, że jak chcę żebyście przeżyli, mam was złapać, po czym zniknął. Próbowałam użyć mocy, ale... Nie mogłam. Tak, jakby ktoś mi ją odebrał. Mogłam tylko bezradnie patrzeć jak spadacie na gruzy budynków... - Powiedziałam patrząc na swoje dłonie szklistymi (nwm czy dobrze napisałam) oczami.
W tym momencie każdy zamilkł (to co, że i tak byli cicho xD)Pewnie zastanawiali się, czy to może się stać naprawdę. Pierwsza odezwała się Raven:
-Przez to, że jak ja kiedyś w urodziny masz zostać portalem, możesz mieć różne sny. Wiadomo, że nie będą piękne, a wręcz przeciwnie. Nie oznaczają one jednak tego, co wydarzy się w przyszłości, no chyba, że są to sny prorocze, ale to już co innego.- Powiedziała
Nie wiem czy to tylko po to żebym się nie bała i, czy to co powiedziała było prawdą. Mimo to postanowiłam jej uwierzyć. W końcu to moja siostra. Tytani pobyli jeszcze w moim pokoju około 15 minut, żeby się upewnić, że już wszystko dobrze, po czym zaczęli wychodzić. Ostatni miał wyjść Raito.
-Um... Raito...? - Zaczęłam
-Tak?
-Mógłbyś... Zostać ze mną...? - Zapytałam czując, że moje policzki robią się czerwone.
-Boisz się? - Zapytał i podszedł bliżej łóżka, na którym siedziałam.
-No, tak trochę... - Przyznałam
Raito tylko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Położyłam się i przesunęłam trochę robiąc mu miejsce.
-Kładź się. Nie będziesz przecież siedział nie wiadomo jak długo.- Powiedziałam
Czarnowłosy, nadal się uśmiechając spełnił moją prośbę. Położył się obok mnie pod kołdrą, objął w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Cmoknęłam go w policzek i wtuliłam w jego tors.
-Dobranoc – Powiedział
-Dobranoc – Odparłam i uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
Raito zamknął oczy, a ja poszłam w jego ślady i zrobiłam to samo. Po jakimś czasie usłyszałam jak chłopak miarowo oddycha, co oznaczało, że prawdopodobnie zasnął. Leżałam tak z zamkniętymi oczami około pół godziny. Nie wiem jakim cudem, ale powoli zaczęłam zasypiać. Najwyraźniej moja „bezsenność” nie działa w obecności Raito. Uśmiechnęłam się lekko i po chwili już spałam w objęciach ukochanego.

Wiem, że długo mnie nie było, a rozdział miał być dawno temu,ale jestem w trzeciej gimnazjum i nauczyciele są teraz bardzo wymagający, przez co mam mniej czasu na pisanie. Rozdział powinien pojawiać się co miesiąc.


Do LBA nominowała mnie Marzycielka Karolina

Jeżeli ktoś nie wie o co w nim chodzi,to tak w skrócie wyjaśnię:
W LBA należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych nam przez osobę,która nas nominowała. Następnie sami zadajemy 11 pytań i nominujemy jedenaście osób(może być mniej). Oczywiście informujesz ich o tym na ich blogach. Nie można nominować osoby, która ciebie nominowała.

Przechodzimy do pytań:
1. Czy chciałaś kiedyś zmienić coś w swoim życiu? Jeśli tak, to co?
Tak. Chcę być bardziej otwarta dla innych i nie być tak nieśmiała jak do tej pory. (pewnie się tego po mnie nie spodziewaliście xD)
2.Ulubiony owoc.
TRUSKAWKI!!! xD
3.Masz bardziej zapędy sadystyczne czy masochistyczne?
Eeee... Nwm.
4. Ulubiona pora roku.
Zdecydowanie lato. Po pierwsze: są wtedy wakacje, a po drugie: nie pyli wtedy tyle kwiatów, co na wiosnę, a ja niestety mam uczulenie na pyłki kwiatowe i kurz -_-
5. Jaki jest według Ciebie najlepszy film, który do tej pory obejrzałaś?
Igrzyska śmierci, Harry Potter lub Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy (nie mogę się zdecydować xD)
6.Ulubiony zespół i piosenka.
Bars and Melody „Hopeful” <3 <3 <3 (Piosenka => https://www.youtube.com/watch?v=wT3RhIJZu4k)
7. Ulubione anime?
Fairy Tail i D. Gray-Man
8. Czy posiadasz jakieś rzeczy z danej serii anime/mangi?
Tak ^^. Z Pokemonów mam telefonik w kształcie Pikachu i kilka figurek innych pokemonów.
9.Twoja ulubiona postać żeńska i męska z anime? I dlaczego akurat oni?
Allen Walker i Lenalee Lee z D.Gray-Man. Dlaczego? Ponieważ nie poddawali się i potrafili stawić czoła nawet największym problemom.
10. Skąd czerpiesz pomysły na dalsze prowadzenie bloga?
Różnie bywa. Czasem z życia, czasem z moich porypanych snów, ale najczęściej z tego co sobie wyobrażę na nudnej lekcji xD
11. I najważniejsze! Truskawki czy mandarynki?
Jak już mówiłam w punkcie drugim... TRUSKAWKI! XD

Moje pytania:
  1. Tradycyjnie: Ulubione anime/manga/kreskówka?
  2. Masz drugie imię?
  3. Masz w domu zwierzęta? (wlicza się też rodzeństwo xD)
  4. Byłaś kiedyś na kolonii w Białym Dunajcu?
  5. Co w przyszłości chciałabyś robić?
  6. Czy planujesz następny sezon opowiadania?
  7. Miałaś kiedyś różowy pokój?
  8. Czy kojarzysz zespół „Marcus & Martinus”?
  9. Czy masz zamiar pisać kolejną opowieść?
  10. Co myślisz o prześladowaniach w szkole?
  11. Wolisz brunetów czy blondynów? xD

Nominuję:
Julię West (Blog Julii)
Majkę Kazimierczuk
Rachel (Blog Rachel)

środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 13

Doczekaliście się tej chwili ^^. Nareszcie dodałam rozdział ^ω^.
P. S. Piszę na telefonie,  więc mogą pojawić się drobne błędy.

********$*********
Z lekkim wahaniem otworzyłam księgę,  gdy nagle...
Usłyszałam głos wydobywający się z niej. Przestraszona upuściłam przedmiot i cofnęłam się krok do tyłu. Pierwsza strona była rozdarta na dwie części,  lecz tylko jadna z nich znajdowała się na swoim miejscu.  Na będącej stronie byla połowa twarzy jakiegoś mężczyzny. Najwyraźniej to on był właścicielem owego głosu.
-Kim jesteś? - Zapytałam nadal lekko przestraszona.
-Ja? Ja jestem tym, który być może będzie umiał pomóc ci zapobiedz zagładzie świata.  Na imię mi Melchior.
-Jak niby chcesz mi pomóc?- Zadałam pytanie
-Uwolnij mnie z rej księgi,  a ja w zamian ci powiem. - Odezwał się
-Nie znam cię, więc nie mam pewności, że mi pomożesz i nie zrobisz nic złego. - Odparłam po chwili namysłu.

Jeżeli chce mi pomóc, to niech wyjaśni mi to przez księgę.  Nie chcę przez przypadek zrobić czegoś,  czego będę potem żałować. 

-Hmm... No dobrze...  - Odezwał się.
Nie widziałam tego, ale byłam pewna, że mężczyzna się uśmiechnął.  Podniosłam księgę i chciałam ją zamknąć, lecz przerwał mi Melchior:
-Hej! Co ty robisz?!
-Na razie cię zamykam.  Muszę przemyśleć twoją propozycję,  a decyzji na pewno nie podejmę sama.
-Ale... - Chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył, bo zamknęłam przedmiot więżący go.
Wyszłam z pokoju trzymając w rękach księgę Melchiora i skierowałam się w stronę salonu.  Wchodząc do środkanatknęłam się na Raito.
                                         ««« Jakiś czas wcześniej «««
                                         ***Per. (perspektywa)Raito***
Julka poszła do swojego pokoju,  a reszta została w salonie.  Z nudów oglądaliśmy jakiś film przyrodniczy do czasu, aż ja dorwałem pilota.  Szybko przełączyłem na inny kanał.  Była godzina 11:30, więc jak co dzień w tym tygodniu była kolejna część "Harry Pottera". Wszyscy,  oprócz Raven,  która czytała jakąś książkę zagłębiliśmy się w "Zakonie Feniksa"...
Nawet nie spostrzegliśmy się,  że minęły dwie godziny.  Z powodu, że Julka nie pojawiła się do tej pory, postanowiłem,  ze po nią pójdę.  Wstałem z kanapy i skierowałem się w stronę drzwi.  Miałem właśnie wychodzić,  gdy po drugiej stronie zauważyłem Julę. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Trzymała ona jakąś dziwną księgę.
-Co to za książka?  - zapytałem
-Właśnie z nią do was przyszłam.  Chodź,  usiądź z innymi, a ja powiem o co chodzi. - Zaproponowała.
Zgodziłem się.  Podeszliśmy do kanapy i razem na niej usiedliśmy.  Wszystkie oczy zostały zwrócone w naszą stronę.  Dawna drużyna Młodych Tytanów (chodzi o Robina,  Gwiazdkę,  Raven,  Cyborga i Bestię.  Nie wiedziałam jak ich nazwać) wytrzeszczyła oczy.
-Skąd  masz tę księgę?! - Zapytali prawie krzycząc Raven,  Robin i Cyborg
                                                               *** Per. Julki***
Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem,  a u niektórych można było też dostrzec nutkę strachu.  Ciekawe dlaczego. Może ten facet z księgi znał moją siostrę i resztę mojej drużyny? Zaraz się okarze.
-Umm... Znalazłam ją na moim biurku.  Kiedy ją otworzyłam usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chyba go nie uwolniłaś?! - Krzyknęła siostra
- Nie. Nie byłam pewna co do jego zamiarów, więc go nie posłuchałam i jest nadal zamknięty w księdze.
Raven z resztą dawnej drużyny odetchnęła z ulgą. Najwyraźniej coś o nim wiedzieli.
-O co tak w ogóle chodzi? - Zapytała Rosalette
-I kim jest ten mężczyzna z księgi? - Zadała pytanie Destiny
-Dowiedziałam się tylko,  że ma na imię Melchior. - Odpowiedziałam
-Czyli to jednak on...- Szepnęła do siebie Gwiazdka,  lecz każdy doskonale ją usłyszał
-Czego on od ciebie chciał? - Wtrącił Raito
-Powiedział,  że byćmoże będzie umiał pomóc mi zapobiedz zagładzie świata,  ale niezbyt mu uwierzyłam,  więc przyszłam tutaj żeby w tej sprawie skonsultować się z wami.
-Dobrze zrobiłaś. Podaj mi tą księgę - Poprosiła Rachel.
 Wykonałam jej prośbę. Dziewczyna otworzyła przedmiot i po chwili znowu usłyszałam głos Melchiora:
-Młodzi Tytani,  Raven... Jak my się dawno nie widzieliśmy...
-To wy się znacie? - Zapytałam
-Tak.  Mi także chciał "pomóc", co okazało się oszustwem. Kłamał mi w żywe oczy,  w co niestety uwierzyłam i uwolniłam go z księgi.  Ten w zamian jakiś czas uczył mnie magii,  a potem chciał zniszczyć świat. - Odparła Raven
- To było dawno temu.  Teraz przybywam w dobrej sprawie.  Wiem co Julka ma zrobić,  żeby nie doszło do końca świata. - Rzekł mężczyzna z księgi.
-A może to znowu twój podstęp? Znowu chcesz wyjść z więzienia i spróbować zniszczyć świat? A może tym razem pomagasz Trygonowi?! - Zasypywał go pytaniami Robin
-Jeżeli on taki był wcześniej,  to może mu teraz nie wierz. Lepiej nie ryzykować. - stwierdziła Rosalette
-Zgadzam się z Ros. - Poparła ją Destiny
-Popieram to co mówią dziewczyny. - Odezwał się Raito
Pomyślałam chwilę.  A może on naprawdę może mi pomóc? Tylko jak?
-Poczekajcie.  Najpierw niech powie jak chce mi pomóc. Co miałabym zrobić?
-Ale... - Cyborg chciał coś powiedzieć,  lecz mu przerwałam.
-Spokojnie.  Nie zamierzam go uwalniać.  Narazie chciałam dowiedzieć się jak chciał mi doradzić i jak niby mam to zrobić. - Wyjaśniłam Victorowi - A teraz mów co chciałeś mi przekazać.  Jak niby można uchronić świat od końca świata? - zapytałam Melchiora
-No więc...  Jeżeli chcesz ocalić Ziemię przed demonem musisz stworzyć na sobie portal, którywchłonie Trygona z powrotem do miejsca skąd przybył.
-CO?! - Krzyknęli wszyscy oprócz mnie i Raven, patrząc na mnie i niedowierzając
Mimo,  że Rachel nic nie powiedziała na tą wiadomość,  zauwarzyłam w jej wzroku różne emocje.  Od gniewu,  przez niedowierzanie,  aż po...  Zmartwienie. Najwyraźniej martwiła się,  że coś może pójść nie tak. Zwróciłam wzrok na swoje buty.

Jeżeli to kłamstwo,  lub coś pójdzie nie tak,  Trygon może opanować moje ciało i sama przez swoją głupotę mogłabym zniszczyć świat. Jeżeli jednak Melchior mówi prawdę mogłabym nie tylko ocalić ludzkość,  ale też pozbyć się go na zawsze,  bo nie ma już innego potomka młodszego ode mnie, Jarka i Raven. Chyba już wiem co zrobię. 

-Zgadzam się.  Jak mam to zrobić? - zapytałam,  a jak na zawołanie na następnej stronie znalazło się jakieś zaklęcie. Najwyraźniej tego trzeba urzyć.
Raven przyjrzała się formułce.
- Ale Julka! - Raito złapał mnie za ramię, przez co odwróciłam się w jego stronę.
-Co będzie jeśli on kłamie i... - Nie dokończył,  bo mu przerwałam
-Jeżeli się nie uda,  Trygon może opanować moje ciało.  Jestem tego świadoma.  Gdyby tak się stało... Musielibyście się mnie pozbyć. Innego wyjścia nie widzę... - Powiedziałam
- Nie ma takiej opcji! Może jest inne wyjście?! - zapytał z nadzieją w głosie czerwonooki
                                         ***Per. Raven***
Przyjrzałam się formule zaklęcia.  Tak jak podejrzewałam.
- Sama w to nie wierzę,  ale nie ma innego rozwiązania. Jeżeli Julka użyje tego zaklęcia,  to albo się uda,  albo nie. - Rzekłam
-A nie możemy po prostu zrobić jak ostatnio i go normalnie pokonać?  - Zapytał Bestia
-Za pewne się nie uda. Tym razem może być na to przygotowany. - Powiedziała Julka
-Ale Jula! Co jak coś ci się stanie?! - Zapytał z troską Raito
-No właśnie.  To zbyt niebezpieczne! - Dodał Jarek
-Przy takim zaklęciu trzeba być maksymalnie skupionym. Jeżeli chce,  może ponownie ze mną medytować.  - Zaproponowałam,  a Jula zgodziła się z uśmiechem
-Nie musicie się o mnie martwić.  Poradzę sobie.  Z resztą do moich i Jarka urodzin został jeszcze miesiąc. Przez ten czas zdążę jeszcze poćwiczyć. - Powiedziała moja siostra,  czym zdołała trochę uspokoić resztę.

Mam złe przeczucia co do Końca.  Albo nie wygramy, albo Julce coś się stanie.  Nie wiem co może się zdarzyć.  Żeby się tego dowiedzieć,  trzeba czekać.  Trygon znowu chce przedostać się na Ziemię. Jeżeli tak,  to na pewno będzie chciał pozbyć się wszystkich z drużyny oprócz Julii. Na pewno możemy spodziewać się Slade'a, a jeżeli będzie Slade,  znajdzie się też Rój i inni złoczyńcy.  To chyba każdy wie.  To będzie męczący miesiąc... 

Zamknęliśmy księgę Melchiora pomimo sprzeciwu właściciela, uprzednio spisując zaklęcie. Posiedziałam jeszcze trochę z resztą po czym poszłam do swojego pokoju zabierając ze sobą księgę.
Pomedytowałam jeszcze około trzech godzin,  po czym położyłam się spać.  Przed zaśnięciem usłyszałam tylko jak wszyscy rozchodzą się do pokoi,  po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.
******
Oto i kolejny rozdział.  Niezbyt mi wyszedł,  bo jest strasznie nudny moim zdaniem,  ale nie wiem co wy o nim myślicie.  Czekam na wasze opinie.  Pozdrawiam ;*









poniedziałek, 4 lipca 2016

:(

Z przykrością stwierdzam, że na jakiś czas zawieszam bloga. Zaczeły się wakacje i wydawaćby się mogło, że jest więcej czasu na pisanie rozdziałów, ale niestety jest na odwrót. Mieszkam na wsi, co samo z siebie mówi, że mam jakieś prace przy których muszę pomagać rodzicom (maliny letnie, jesienne, aronia, wiśnie i jabłka). Do tego tata na hobby wybrał sobie pszczelarstwo, więc ktoś musi mu pomóc przy zbieraniu miodu itp.
Tak w skrócie: jak na razie mam zbyt dużo pracy na polu żeby zająć się pisaniem, ale obiecuję, że spróbuję napisać rozdział jak najszybciej się da.
Do następnego postu :*

poniedziałek, 30 maja 2016

12

                                                       ***Kilka miesięcy później***
Ostatnie dni nie były zbytnio ciekawe. Czasami były jakieś drobne akcje typu ratowanie muzeum przed Mumbo. Co jakiś czas Rój próbował „pozbyć się” kogoś z naszej drużyny, co jak chyba każdy się domyśla, nie udało się. Moja więź z Raito bardziej się powiększyła. Często rozmawiamy i spędzamy z sobą wolny czas. Oprócz tego nauczyłam się panować nad emocjami i odpowiednio używać bariery. Mam nadzieję, że to do czegoś się przyda...
Dzisiaj wstając rano spojrzałam na kalendarz wiszący na jednej ze ścian mojego pokoju. Był 10 kwietnia z czego wynikało, że od moich urodzin dzieli mnie dokładnie miesiąc. Westchnęłam.

Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby moim przyjaciołom nic się nie stało, gdyby Koniec miał naprawdę nastąpić. Nie mogę pozwolić, żeby coś im się stało... Tylko jak mam tego dokonać...? Ech... Muszę coś wymyślić.

Wstałam, wykonałam poranne czynności i poszłam do salonu. Na miejscu tradycyjnie zastałam już Rosalette i Raven. Przywitałam się z nimi i usiadłam obok siostry. Wzięłam jabłko z leżącej na stoliku miseczki i pogryzając je przysłuchiwałam się rozmowie przyjaciółek co chwilę dodając coś od siebie. Nasza konwersacja nie trwała jednak długo, ponieważ niespodziewanie zawył alarm, przypominając przy tym o swojej obecności. Szybko podbiegłam do pulpitu komputera i wystukałam hasło, by można było zobaczyć co tym razem wydarzyło się w mieście. Przyjrzałam się dokładnie danym pokazanym na ekranie komputera. Dziwne... Pokazane było gdzie, kiedy i jak dokonano włamania, ale zdziwiło mnie to, że dokonano tego w opuszczonym magazynie na przedmieściach Jump City. Do tego nie było informacji kto to zrobił.
Coś mi tu nie pasuje... Kto normalny atakuje stary, opuszczony magazyn. I dlaczego nie wiadomo kto to zrobił? No nic. Dowiemy się tego kiedy dotrzemy na miejsce.

Nawet nie zauważyłam kiedy przybyła reszta drużyny.
-Musimy szybko wyruszać. Tytani, wio!! - krzyknął Robin, po czym wszyscy ruszyliśmy na miejsce ataku wroga.
Nie minęło piętnaście minut, a byliśmy na miejscu. Po cichu weszliśmy do magazynu. Było tam strasznie ciemno, więc razem z Gwiazdką i Jarkiem użyliśmy swoich mocy, by oświetlić pomieszczenie. Ledwo to zrobiliśmy, a zaatakowały nas roboty Slade'a. Czyli to wszystko jego sprawka...
-Slade!? Gdzie się ukrywasz?! Wyjdź i walcz jak mężczyzna, a nie się chowasz! - krzyknął Robin rozwalając bandę robotów wroga
Usłyszeliśmy diaboliczny śmiech i nim się spostrzegłam przede mną stał Slade. Zaskoczona zrobiłam krok do tyłu, ale mężczyzna złapał mnie za ramię. Skrzywiłam się czując ból od pojawiających się na moim ciele znaków Skatha.
-Julka!! - krzyknął przestraszony Raito
Tak jak reszta chciał się do mnie dostać, ale niestety. Co chwilę pojawiały się nowe roboty, które nie pozwalały moim przyjaciołom na dostani się do mnie. Jak widać Slade musiał się nieźle wyposażyć. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale na próżno. Mężczyzna trzymał mnie za mocno. Nagle Slade zniknął zabierając mnie ze sobą na dach jakiegoś budynku. Próbowałam użyć mocy, by się uwolnić, ale nie dałam rady. Wróg zaśmiał mi się w twarz
-Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale został już tylko miesiąc do końca...
-Taka głupia nie jestem. Trygon nic ci nie da za to, że mnie tam sprowadzisz. Powtórzy się to, co było z poprzednią próbą otworzenia portalu.
-Po wszystkim, kiedy już ciebie i reszty Tytanów nie będzie, sam pokonam Trygona i zaplanuję wszystko po swojemu. Będę władał planetą i nikt mi się nie sprzeciwi! - stwierdził Slade
-Jeżeli myślisz, że to ci się uda, to jesteś w wielkim błędzie – powiedziałam i skupiłam się, by po chwili utworzyć białą poświatę.
Tak jak kilka miesięcy temu odepchnęła ona Mamuta, tak też zrobiła ze Sladem. Wróg najwidoczniej nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Wstał wściekły, podbiegł do mnie i zaczął atakować. Sama odwdzięczałam mu się tym samym. Co chwilę któreś z nas obrywało, jednak nikt nie chciał się poddać, co był oczywiste.
Po około piętnastu minutach walki zaczęłam się powoli męczyć, więc moje ataki były coraz słabsze. Slade zepchnął mnie na krawędź dachu. Spojrzałam w dół. „Na oko” byłam na piątym piętrze, więc jakbym spadła, nie miałabym żadnych szans na przeżycie.
-Ciekawe czy nasza Julka umie latać..? - zaśmiał się antagonista
Nie zdążył jednak nic zrobić, bo przybyli Tytani.
-Puść ją Slade! - krzyknął Raito
***Jako Raito (jakiś czas wcześniej)***
Walczyliśmy z robotami próbując dostać się do Slade'a trzymającego Julę za ramię. Widać, że bolały ją pojawiające się na jej ciele znaki Skatha. Nagle wróg zniknął zabierając ze sobą moją dziewczynę.
-NIE!!! - krzyknąłem zrozpaczony
Muszę ją odbić za wszelką cenę!

Zacisnąłem dłonie w pięści i zacząłem walczyć bardziej zaciekle. Reszta drużyny najwidoczniej też chciała jak najszybciej uporać się z robotami, bo podnieśli poziom walki. Po około piętnastu minutach walki nareszcie udało nam się uporać z całą bandą antagonistów, więc zaczęliśmy poszukiwania Julki, a przynajmniej zrobiła to Raven. Usiadła po turecku i skupiła się na aurze siostry. W pewnym momencie zmrużyła brwi, tak jakby nie mogła jej odnaleźć, ale po chwili otworzyła oczy, wstała i pokazała nam właściwy kierunek. Jak można było się domyśleć wybiegłem z budynku jako pierwszy i pognałem na miejsce gdzie była Julka. Reszta pognała za mną. Miałem złe przeczucia, że Julce coś się zdarzy.
Chwilę później byliśmy już na miejscu. Szybko weszliśmy na dach budynku i przestraszyliśmy się widoku jaki zastaliśmy. Julka stała na krawędzi dachu trzymana przez Slade'a. Nie wytrzymałem.
-Puść ją Slade! - krzyknąłem, a reszta drużyny ustawiła się w pozycji bojowej.
Slade zaśmiał się złowieszczo.
-Jak chcecie. - nim się obejrzeliśmy mężczyzna zepchnął Julę z dachu. Dziewczyna pisnęła przerażona.
-JULKA!!! - wrzasnąłem razem z Tytanami widząc jak spada.
Szybko podbiegłem na miejsce gdzie przed chwilą była dziewczyna, a reszta drużyny zaczęła walczyć z wrogiem. Miałem cichą nadzieję, że jednak nic jej nie jest i miałem rację. Jula wisiała trzymając się jedną ręką krawędzi dachu. Szybko podałem jej dłoń i wciągnąłem ją na górę. Dziewczyna od razu się we mnie wtuliła.
-Dziękuję, że mi pomogłeś – powiedziała cicho.
-Po to jestem – uśmiechnąłem się
Po chwili Julka „odkleiła się” ode mnie i razem spojrzeliśmy w stronę walczących. Mieliśmy właśnie im pomóc, gdy Slade zwrócił swój wzrok na brunetkę stojącą obok mnie, zaśmiał się szatańsko i powiedział:
-Koniec jest bliski – po czym nie wiadomo jak zniknął
Tytani podeszli do nas i zaczęli zasypywać Julkę pytaniami na temat samopoczucia. Odpowiedziała, że wszystko w porządku i wszyscy wróciliśmy do wieży. Moja dziewczyna była trochę zmęczona, więc powiedziałem jej żeby poszła do swojego pokoju odpocząć, co też uczyniła.
***Jako Julka***
Weszłam do pokoju i od razu w oczy „rzuciła mi się” książka leżąca na moim biurku, ale że byłam zmęczona, postanowiłam, że sprawdzę ją później. Szybko się umyłam, przebrałam w czyste ubranie, położyłam na łóżku biorąc przy okazji przedmioty do rysowania i zaczęłam „tworzyć”. Nieświadomie zaczęłam szkicować całą naszą drużynę na tle wieży „T”.
Dwie godziny później skończyłam swój rysunek, więc odłożyłam go do teczki. Nagle przypomniało mi się o księdze,która dziwnym trafem znalazła się w moim pokoju. Wstałam z łóżka, podeszłam do biurka i wzięłam tajemniczy przedmiot do rąk. Księga była biała i miała szare zdobienia. Coś mi mówiło, żebym ją otworzyła. Z lekkim wahaniem zrobiłam to gdy nagle...



POLSAT!! ^^ Jak ja lubię przerywać w takim momencie =D A teraz czekam na waszą ocenę. Rozdział wyszedł ciekawy, czy raczej nudny? Pozdrawiam ;*

czwartek, 12 maja 2016

11.

Obudziłam się jak zwykle około siódmej rano. Wykonałam poranne czynności i poszłam do salonu. Będąc już na miejscu przywitałam się z Rosalette i Raven, a następnie udałam się do części kuchennej, by przygotować sobie śniadanie. Szybko zrobiłam sobie dwie kanapki i herbatę. Wzięłam swój posiłek i usiadłam obok dziewczyn.
-Kiedy zaczynamy mój trening?- zapytałam siostry
-Jak najszybciej się da. Nie możemy przekładać go w nieskończoność, bo w końcu się nie wyrobimy i może być za późno...- odpowiedziała Raven.
-To prawda. Urodziny miałaś cztery miesiące temu, więc zostało ci tylko osiem na przygotowania, a to mało czasu. - wtrąciła się Rosalette
-Wiem... - szybko dojadłam śniadanie, wypiłam herbatę do końca i puste naczynia postawiłam w zlewie.
-Jeżeli chcesz, to możemy zaczynać – powiedziałam.
Raven kiwnęła głową. Zaprowadziła mnie na dach, bo tak jak powiedziała, tam lepiej się trenuje. Rosalette poszła z nami, ponieważ była ciekawa jak będą wyglądały nasze ćwiczenia. Usiadłyśmy po turecku.
-Zaczniemy od medytacji. Musisz być skupiona, by nie stracić kontroli nad mocą, albo nawet ciałem. Spróbuj unieść się trochę nad ziemią i powtarzaj za mną: „Azatarh, Metrion, Zinthos” - zakomunikowała Raven.
Zrobiłam o co mnie prosiła.
-Oczyść umysł. Nie myśl o niczym – usłyszałam głos siostry w mojej głowie. Najwidoczniej używała telepatii.
Starałam się wykonywać to jak najlepiej. Nie chciałam stracić kontroli, więc musiałam być maksymalnie skupiona. Zaczęłam medytować. Słyszałam jedynie szum oceanu, śpiew ptaków i „Azarath, Metrion, Zinthos”, które wypowiadałam co chwilę z siostrą.
Po jakiejś godzinie usłyszałam jak drzwi na dach się otwierają, a na zewnątrz weszło kilka osób. Po głosach poznałam, że to Raito, Destiny, Robin, Gwiazdka i Cyborg. Najwyraźniej Jarek i Bestia jeszcze spali. Ktoś z obecnych do mnie podszedł. Miałam zamknięte oczy, więc nie widziałam kto to. Po chwili dowiedziałam się kim był. To Raito.
-Długo już medytujecie?- zapytał
Otworzyłam jedno oko i uśmiechnęłam się do niego lekko, a tem cmoknął mnie w policzek. Trochę się zarumieniłam.
-Dopiero godzinę.- odpowiedziała Raven
-Hmm... A może pójdziemy dzisiaj do parku na piknik? Co wy na to, przyjaciele?- zapytała Gwiazdka, która nie wiadomo kiedy znalazła się obok nas.
-Star dobrze mówi. W parku też będziecie mogły medytować. W końcu w wieży nie ma co robić oprócz telewizji i gier wideo.- rzekł Robin
-No ostatecznie możemy tam pójść – zadecydowała Rae
-To teraz trzeba obudzić tych dwóch śpiochów... Kto to zrobi? - zapytałam
Nikt nie podniósł ręki. Najwyraźniej byłam na to skazana od samego początku.
-Ech... To ja pójdę ich obudzić.... - stwierdziłam z niesmakiem i wstałam
-Mogę ci pomóc jak chcesz - zaproponował Raito na co uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam.
My poszliśmy zrobić swoje, a reszta postanowiła przygotować kosze na piknik. Kilka minut później staliśmy przed pokojami chłopaków. Ja postanowiłam obudzić Jarka, a Raito Bestię. Weszłam do pokoju brata, a mój (już) chłopak do „jaskini” Zielonego.
Stanęłam obok łóżka Jarka i zastanowiłam się: „Jak obudzić tego śpiocha...?” Postawiłam na tradycyjny sposób, czyli szturchałam go i mówiłam żeby się obudził. Nie podziałało. Spróbowałam głośniej, czyli wrzasnęłam mu do ucha. Jarek tylko mruknął coś pod nosem, odwrócił się na drugi bok i dalej spał.
-Ugh... To będzie trudniejsze niż myślałam... - powiedziałam do siebie.
Próbowałam jeszcze innych sposobów, ale żaden nie podziałał.
-Ech.... Najwyżej nie pójdzie z nami na piknik...
Jarek gwałtownie się podniósł przy okazji prawie przyprawiając mnie o zawał.
-Idziemy na piknik?! - wrzasnął
Przez chwilę stałam i patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Ty tylko udawałeś?! - krzyknęłam po jakimś czasie zdenerwowana
Jarek tylko uśmiechnął się głupio za co walnęłam go poduszką w głowę. Spiorunowałam go wzrokiem, powiedziałam żeby się ubierał i wyszłam. Raito zresztą czekali już w salonie.
-Co tak długo? - zapytał czerwonooki
-Mój drogi braciszek chciał mnie wkurzyć i udawał, że śpi... A ty jak obudziłeś Bestię? - zadałam pytanie
-Prościzna... Po prostu zabrałem mu zapas tofu spod łóżka, na co zareagował automatycznie. Mało mnie nie zgniótł w postaci słonia....! - stwierdził chłopak
-No co? Myślałem, że to złodziej! - wtrącił swoje „trzy grosze” Bestia
Klepnęłam się w czoło w geście rezygnacji. Nagle usłyszeliśmy głos Robina, który informował nas, że wszystko jest już gotowe i możemy iść. Wzięłam ze sobą koc i ruszyliśmy do parku.
Jakiś czas później byliśmy na miejscu. Rozłożyłam koc na trawie w cieniu i usiadłam na nim. Raven dosiadła się do mnie, a reszta natomiast postanowiła pograć w piłkę nożną. Rachel wyjęła książkę i zaczęła czytać. Ja natomiast postanowiłam jeszcze trochę pomedytować. Usiadłam po turecku, uniosłam się lekko nad ziemię i skupiona zaczęłam powtarzać „Azarath, Metrion, Zinthos”. Trenowałam jakieś piętnaście minut, gdy nagle usłyszałam krzyki przyjaciół i... dostałam piłką w głowę. Z powodu, że siedziałam do nich tyłem, odwróciłam się powoli w ich stronę, uniosłam lekko brew i spytałam:
-Kogo to sprawka...?
Wszyscy spojrzeli na Jarka, co też zrobiłam ja. Brat uśmiechnął się głupio jak zawsze, gdy coś nabroił. Westchnęłam i za pomocą mocy chlusnęłam go wodą po twarzy. Uśmiechnęłam się lekko.
-To był pierwszy i ostatni raz.. - powiedziałam nadal uśmiechnięta i wróciłam do medytowania, a reszta do meczu.
Nawet się nie spostrzegłam jak minęły dwie godziny. Poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. To był oczywiście Raito. Przerwałam moje dotychczasowe zajęcie i spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę co odwzajemnił.
-Nie jesteś głodna? - zapytał
-Troszeczkę – odparłam
-No to chodź – powiedział i poprowadził mnie na sąsiedni koc, gdzie wszyscy czekali na mnie bym do nich dołączyła i coś zjadła.
Usiadłam pomiędzy Raito, a Destiny. Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie przygotowanych wcześniej kanapek.
Popołudnie minęło nam całkiem spokojnie. Nie było żadnego wezwania i mogliśmy relaksować się w promieniach słońca.
***
Następne dni niewiele różniły się od poprzednich. Wezwania na misje były rzadko, lecz Robin tak czy siak urządzał treningi. Nie dziwiłam mu się. Zło mogło zaatakować w każdej chwili. Codziennie miałam złe przeczucie, że przed moimi urodzinami coś się stanie i najwyraźniej tak będzie...
Hej ludzie!!! Wracam po dłuuuugiej przerwie. Strasznie was za to przepraszam, ale niestety miałam „krótki” szlaban na internet. Jak wiele za dwa miesiące koniec roku i trzeba się uczyć żeby poprawić niektóre oceny, co w moim przypadku tyczy się historii -_-. Co do rozdziału... Wiem, że krótki i nudny, ale nie miałam na niego pomysłu.
Pozdrawiam was i obiecuję nadrobić zaległe rozdziały na waszych blogach ;)


wtorek, 12 kwietnia 2016

To nie rozdział

Przepraszam, że nie dodałam do tej pory rozdziału, ale nie miałam czasu i weny. Jak na razie w głowie mam dopiero kawałek nowego postu, więc nie wiem kiedy napiszę. Do tego byłam na weselu u kuzyna. On niestety mieszka na drugim końcu Polski, "trochę" długo się do niego jedzie i dopiero dzisiaj wróciłam. Jeszcze raz was przepraszam i obiecuję, że spróbuję jak najszybciej napisać zaległy rozdział. Oczywiście przeczytam też wasze twory ^^

niedziela, 27 marca 2016

Święta ^^

Życzę Wam by na tę Wielkanoc calą robotę odwalił za Was... zając! Baranek potem posprzatał stoły, a Wam niech zostaną tylko... obżarstwo i inne pierdoły :) XD

czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 10, Girl Book Tag i 1000 wyświetleń!

-Julka? Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Ja... - Raito nie zdążył dokończyć zdania, bo ktoś zaczął nas atakować.
Spojrzałam na antagonistów, którymi, jak się okazało był Rój.
-Czego chcecie?! - warknęłam i przygotowałam się do kontrataku.
-My? My tylko chcemy pozbyć się niepotrzebnego robactwa. Trygon potrzebuje tylko ciebie, więc resztę Tytanów kazał zniszczyć – zaśmiała się perfidnie Jinx.
-Biegnij ostrzec resztę! - krzyknęłam do Raito
-Ty to zrób. Ja ich zatrzymam! - odkrzyknął chłopak
-Żadne z was nic nie zrobi! - powiedziała Jinx z podłym uśmiechem
Mamut podbiegł do mnie i nim się spostrzegłam byłam przez niego trzymana. Uścisk był zbyt silny, żebym mogła się wyrwać. Mogłam tylko bezradnie patrzeć, jak Raito próbuje bronić się przed atakami Roju.

Jak ja mogę mu pomóc...? Chwila! Komunikator! Jeżeli uda mi się go dosięgnąć, to wystarczy, że wcisnę przycisk alarmu i reszta przybędzie nam, na pomoc!Że też na to wcześniej nie wpadłam!

Spojrzałam na Raito. Był już bardzo posiniaczony i ranny. Z daleka było widać zmęczenie na jego twarzy.

Muszę szybko działać!

Spróbowałam sięgnąć do komunikatora, ale niestety nie udało mi się. Byłam zbyt mocno trzymana. Nagle zobaczyłam jak Jinx atakuje Raito. Chłopak nie zdążył ominąć różowej błyskawicy i został trafiony, przez co upadł i stracił przytomność.
-Raito!! - wrzasnęłam przerażona.
Wokół mnie pojawiła się dziwna biała poświata, która odrzuciła Mamuta w tył. Nie powiem. Wywołało to nie mały huk, który na pewno zwabi tu resztę drużyny. Nie zastanawiając się długo nad tym co się stało, podbiegłam do Raito i w ostatniej chwili stworzyłam barierę ze swojej mocy, która osłoniła nas przed atakiem Roju. Nie wiem czemu, ale ich uderzenie mnie zabolało. Jęknęłam czując ból rozchodzący się po całym ciele przy każdym ich ataku. Po chwili na dach wpadła reszta Młodych Tytanów.
-Co tak długo...?! - krzyknęłam z wyrzutem
-Wszystkie wyjścia były zablokowane! Nawet Raven nie mogła się przedostać! - krzyknął Cyborg i razem z resztą zajął się walką.
Z biegiem czasu miałam coraz mniej energii. Może to od trzymania bariery i ataku nieprzyjaciół? Mimo wszystko nadal jej nie opuszczałam.
-Julka...? - usłyszałam za sobą cichy głos
-Raito? Dobrze się czujesz...? - zapytałam z troską w głosie
-Tak...
-To dobrze. - uśmiechnęłam się do niego lekko
Ilość mojej energii drastycznie spadała. Nagle zrobiło mi się słabo. Upadłam na kolana, a bariera zniknęła.
-Julka! - krzyknął Raito i podbiegł do mnie
-N-nic mi nie jest. Nie musisz się martwić... - odpowiedziałam słabo
Nagle zauważyłam atak Jinx, który kierował się prosto w stronę czerwonookiego.
-Uważaj! - krzyknęłam i odepchnęłam chłopaka na bok
Niestety sama nie zdążyłam uskoczyć i zostałam trafiona. Błyskawica odepchnęła mnie do tyłu, przez co w coś uderzyłam. Upadłam na ziemię. Na szczęście nie straciłam przytomności. Raito podbiegł do mnie krzycząc moje imię. Najwyraźniej się o mnie martwił. Czułam pulsujący ból z tyłu głowy, ale nie przejmowałam się tym zbytnio.
-Auć... Jestem cała... - powiedziałam klęcząc na ziemi.
Nagle zauważyłam ponowny atak Różowowłosej, który znowu kierował się w naszą stronę. Błyskawicznie stworzyłam barierę, która w porę nas osłoniła. Kropelki potu wystąpiły na moje czoło. Nie ukrywam. Byłam zmęczona. Do tego atak Jinx był dosyć mocny, co doskonale poczułam. Jęknęłam z bólu.
-Opuść tą barierę... Za bardzo się męczysz... - powiedział Raito
-Nie mogę. Nie chcę narażać cię na niebezpieczeństwo...
Gdy wypowiedziałam te słowa na jego twarzy pojawiły się różne emocje. Od zaskoczenia, przez szczęście aż po strach. Tak. Wyraźnie było widać, że się boi. Tylko czego? Wyjrzałam przez barierę na miejsce bitwy. Na szczęście naszym dobrze szło i chyba wygramy. Nagle usłyszałam głos Raito:
-Julka... Opuść tą barierę, bo zbytnio się męczysz. Ja... Kocham cię i nie chcę żeby coś ci się stało... - chłopak zarumienił się i spuścił głowę.
Nie powiem... Zaskoczyło mnie jego wyznanie. Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, ale w końcu się odważyłam:
-Ja... Od jakiegoś czasu... Czuję to samo... - wykrztusiłam z siebie
Co tu dużo mówić. Jak zwykle w takiej sytuacji moja twarz przybrała kolor buraka. Następny atak Jinx uderzył w barierę, przez co jęknęłam z bólu.
-Co się stało...? - zapytał zmartwiony Raito
-Nic, nic...
-Na pewno? - spojrzał mi głęboko w oczy
Na początku nie chciałam mu powiedzieć, ale w końcu się zgodziłam.
-Ehh... Ta bariera chroni wszystkich, którzy się pod nią znajdują z wyjątkiem mnie, bo czuję każde uderzenie, co boli. Nie wiem czemu tak jest. Przynajmniej nic ci pod nią nie grozi...
-Opuść tą barierę... Za bardzo się przemęczasz...
-Nie mogę... Oni obrali sobie ciebie za cel...
-Jula, ja się o ciebie boję... Zrozum to... - złapał mnie za ramiona i lekko potrząsnął – Proszę. Opuść tą barierę...
Pod wpływem jego słów w końcu się zgodziłam. Bariera zniknęła. Byłam zmęczona i obolała, przez co ledwo stałam na nogach. Przyjrzałam się walce. Destiny i Bestia walczyli ramię w ramię przeciwko Billemu Numerkowi. Gwiazdka, Raven i Rosalette miały za przeciwniczkę Jinx; Cyborg walczył z Mamutem, a See More był atakowany przez Robina i Jarka. Widać było, że Rój przybrał na sile, bo w innym przypadku już dawno leżałby pokonany. Nagle nie wiadomo jak, po co i dlaczego wróg zniknął. Rozejrzeliśmy się zdezorientowani po dachu. Oprócz nas nie było nikogo. Reszta drużyny podeszła do nas.
-Jak to się stało, że Rój was zaatakował...? - zapytał Robin
-Oni mają za zadanie was zniszczyć, żebyście nie przeszkodzili w otworzeniu portalu...
-Ale... Jak ten dzisiejszy atak się rozpoczął? - zadał pytanie Cyborg
-Umm... Jak Raito wybiegł z salonu, to pognałam za nim. Chwilę pogadaliśmy i nagle zaatakował nas Rój. Mnie unieruchomił Mamut, żebym nie przeszkadzała, a reszta atakowała Raito. Po jakimś czasie zaczął się męczyć i błyskawica Jinx powaliła go na ziemię, przez co zemdlał. Przestraszyłam się bardzo i krzyknęłam jego imię, a w tym samym momencie wokół mnie pojawiła się jakaś biała poświata...
-Jaka biała poświata? - przerwała mi Raven.
-Nie wiem. Pojawiła się kiedy bardzo się przestraszyłam – odpowiedziałam
-Najwidoczniej po części tak jak ja kontrolujesz swoje moce poprzez emocje... Ale to ci później wyjaśnię. Mów dalej...
Kiwnęłam głową i ponownie zagłębiłam się w moją opowieść.
-Ta poświata odepchnęła Mamuta do tyłu, dzięki czemu nie byłam już trzymana, podbiegłam do Raito i stworzyłam barierę...
-...Która ochraniała jedynie mnie, bo ty czułaś ból, gdy ktoś w nią uderzył. Do tego zabierała ci energię... - dopowiedział Raito
-Jak to możliwe...? - zapytała Destiny
-Julka... Nie możesz jak na razie używać tej bariery. - powiedziała moja siostra
-Hę? Dlaczego...?
-To specyficzny rodzaj bariery, którą trzeba umieć tworzyć. Jeżeli tego nie potrafisz, to właśnie tak się dzieje, a z czasem może być jeszcze gorzej... - wyjaśniła
-Aha... Gdzie ja... A tak. Osłoniłam go barierą w ostatniej chwili przed atakiem Jinx. Około dziesięciu minut później wy wbiegliście na dach i dalej wiecie jak było...
-Tak, wiemy... - rzekł Jarek
-Może chodźmy do środka wieży? To nie jest zbyt dobre miejsce do wyjaśnień... - zaproponowała Gwiazdka
Każdy się zgodził, więc zaczęliśmy po kolei wchodzić do „domu”. Wstałam, żeby iść za nimi, ale zachwiałam się i przewróciłabym się, gdyby Raito mnie nie złapał. Chłopak wziął mnie na ręce. Każdy oprócz nas był już w wieży.
-Dlaczego ty ta dla mnie się poświęcasz...? Teraz nie masz już sił żeby chociaż ustać samodzielnie na nogach... - powiedział czerownooki
-To odruch. Nie mogę pozwolić, żeby komuś bliskiemu mojemu sercu stała się krzywda. Jeżeli będzie taka potrzeba, to zgodzę się oddać nawet własne życie byleby tobie i reszcie nic się nie stało...
-O czym ty mówisz? Następnym razem pokonamy Rój i będą przed nami uciekać. Nie damy im satysfakcji z wygranej, bo to im się nie uda. - uśmiechnął się do mnie lekko
Chłopak zaczął powoli zbliżać swoją twarz do mojej i w końcu mnie delikatnie pocałował. Nieśmiało odwzajemniłam gest. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. W pewnym momencie na dach wparował Jarek:
-Wy się zgubiliście, czy c... - przerwał, bo zobaczył, że się całujemy. Uśmiechnął się wrednie.
-Zakochana para! Zakochana para! - zaczął się wydzierać
Momentalnie oderwaliśmy się od siebie zaczerwienieni. Spiorunowałam brata wzrokiem.
-JAREK!!!! - wrzasnęłam na całą wieżę.
Jeszcze nigdy mnie tak nie wkurzył jak dzisiaj. Chłopak chwilę się pośmiał i pobiegł w głąb wieży. Spojrzałam przestraszona na Raito, a on na mnie.
-Może lepiej za nim chodźmy... - zaproponowałam
Raito się zgodził i wszedł do wieży ze mną na rękach. Po chwili byliśmy przed drzwiami do salonu.
-Jeżeli jeszcze nie wiedzą o tym, że jesteśmy parą, to mówimy im, czy niech się sami domyślą? - zapytałam
-Niech się sami domyślą – uśmiechnął się chłopak
-W takim razie zejdę ci z rąk, bo to będzie mówiło samo za siebie, a że mam trochę siły, to sobie
poradzę.
-Ok – postawił mnie i weszliśmy do salonu, gdzie wszyscy rozmawiali. Nawet Raven.
Gdy przekroczyliśmy próg salonu wszystkie pary oczu momentalnie zwróciły się w naszą stronę.
-O! Nasze gołąbki wróciły – zaśmiał się Jarek i przybił piątkę z Bestią
Zaczerwieniłam się tak samo ja Raito. Spiorunowałam brata wzrokiem i powiedziałam:
-Kto ci pozwolił o tym mówić...?!
-Ja sam^^ - zaśmiał się
-Grrr... - warknęłam, a żarówka nade mną przepaliła się i pękła.
Raven popatrzyła na mnie i rzekła:
-Julka, uspokój się...
Potrząsnęłam głową na boki, żeby opanować emocje. Wzięłam kilka głębokich wdechów i w miarę byłam już spokojna.
-Jutro zaczynamy twój trening. Musisz zapanować na mocą – oznajmiła moja siostra
-Dobrze, a teraz wybaczcie, ale idę do swojego pokoju. Jestem trochę zmęczona i chciałabym mieć chociaż odrobinę spokoju od tego idioty, który jest moim bliźniakiem... - spojrzałam z pogardą na brata i skierowałam się do wyjścia.
Uśmiechnęłam się do mijanego przeze mnie Raito i poszłam do swojego pokoju. Będąc tam położyłam się na łóżku i najwyraźniej zasnęłam...
Napisałam następny rozdział ^^. Cały był napisany w szkole. Zaczęłam w piątek, a skończyłam dzisiaj. Czekam teraz na waszą ocenę. Jak mi wyszedł? =D



*Girl Book Tag
Zostałam nominowana do Girl Book Tag'u przez Julię z bloga julia10blog.blog.pl . Bardzo Ci za to dziękuję i od razu mówię, że pojawią się trzy postacie z anime i kreskówki, bo niestety nie miałam pomysłu -_-

1. Troskliwa – postać, której nie można nie pokochać.
Moim zdaniem najbardziej tutaj pasuje Staś z "W pustyni i w puszczy". Chyba każdy sie ze mną tutaj zgodzi, że bardzo opiekował się małą Nel i nie wyobrażał sobie życia bez niej.
2. Kumpela – postać, z którą mogłabyś/mógłbyś się przyjaźnić.
Zdecydowanie Percy z serii książek Ricka Riordana "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" oraz "Olimpijscy Herosi". Percy ma wszystko co powinien mieć prawdziwy przyjaciel: umie rozbawić, pocieszy w trudnych chwilach, nie pozwoli żeby jego przyjaciołom coś się stało. 
3. Kokietka – postać, która pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie.
Hmm... Tutaj dopasowałam Kougę z Inuyashy, bo nie miałam pomysłu. Kouga w każdym momencie potrafił pokłócić się z Inuyashą o błahostki, chociaż nie zawsze. Ich najczęstsze kłótnie dotyczyły Kagome. ^^
4. Rozpustna – postać myśląca tylko o sobie.
Pierwsze co mi przyszło na myśl? Harpagon ze "Skąpca". Bo kto swoją własną córkę chce wydać za 60-letniego faceta tylko po to, by być bogatszym...? Taki moim zdaniem jest tylko Harpagon...
5. Poprawna – postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję.
Annabeth Chase z serii Ricka Riordana (te same co są pod numerem 2). Nim Annabeth wyjedzie na jakąś misję, wszystko sobie planuje. Jak ma wyglądać atak, co jej drużyna ma ze sobą zabrać itp. Zawsze jest przygotowana na wszystko. Jest punktualna i przede wszystkim mądra. 
6. Zachwycona – postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie.
Tu niestety nie miałam żadnych pomysłów.
7. Lwica – postać, która ma zawsze wysokie wymagania i trudno ją czymkolwiek zadowolić.
Clarisse z (znowu ^^) serii Ricka Riordana. Prowadzi domek dzieci Aresa dosyć ostro. Nie lubi, gdy ktoś jej przeszkadza i jest w czymś od niej lepszy. Rzadko się uśmiecha. Robi to jedynie w obecności Chrisa.
8. Agresywna – postać kick ass.
Eee... Biała Czarownica z "Opowieści z Narnii"? Tylko to mi przyszło na myśl... Może to dlatego, że jest po północy...
9. Zmienna – postać, która często zmienia uczucia
Tu zdecydowanie pasuje Matt Thorsen z "Wilków Lokiego". Raz jest wesoły, innym razem niezdecydowany.Na początku często kłócił się z Fennem, ale później zostali przyjaciółmi. Jedyne co ma przez cały czas takie samo, to jego odwaga. 
 10. Zraniona – postać po przejściach.
Hmm... Tutaj najbardziej pasuje Yuri Nakamura z "Angel Beats". Wątpię, żeby dużo osób w dzieciństwie straciło swoje rodzeństwo, a ona miała wtedy około dziesięciu lat... Nie wyobrażam sobie tego... Właśnie dlatego ją tutaj przypisałam. Przeżyła bardzo dużo i za to ją podziwiam.

Nominuję:
*Marzycielkę Karolinę
*CoCo Vastille

1000 wyświetleń!!
Nawet nie spodziewałam się, że w dwa miesiące aż tyle osób odwiedzi mojego bloga. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i nadal nie mogę w to uwierzyć... Te wszystkie wyświetlenia i komentarze, które zostawiacie pod postami na blogu naprawdę mnie cieszą. Jestem zadowolona z każdej oznaki bycia na moim blogu. Serdecznie was pozdrawiam i już kończę, bo za dziesięć minut będzie pierwsza w nocy XD






sobota, 12 marca 2016

Rozdiał 9


***Jako Raito***
Julka przestała śpiewać. Pewnie skończyła się piosenka. Nie długo trwała jednak cisza, bo chwilę później znowu zaczęła swój „koncert”.
-Hej, hej! You, you! I want be your girlfriend! (pl. „Hej, hej! Ty, ty! Chcę być twą dziewczyną!” - Nie wiem czy po angielsku dobrze napisałam <dop. aut.>) - usłyszałem zza drzwi
Najwyraźniej śpiewała piosenkę Avril Lavigne „Girlfriend”. Policzki zaczęły mnie lekko piec, więc jak znam życie dostałem sporych rumieńców. Zapukałem do drzwi. Oprócz tekstu piosenki nie było nic słychać, więc powoli wszedłem do pokoju. Julka siedziała przy biurku i najwyraźniej coś rysowała nadal śpiewając. Położyłem jej dłoń na ramieniu, by zwrócić na siebie uwagę. Jak widać przestraszyłem ją tym, bo aż podskoczyła na krześle. Zdjęła słuchawki i spojrzała na mnie zaskoczona. Nagle przybrała kolor dorodnego buraka. Najwyraźniej uświadomiła sobie co przed chwilą śpiewała, i że mogłem to doskonale usłyszeć. Uśmiechnąłem się nieśmiało do niej, co odwzajemniła.
-Chłopaki urządzają wieczór filmowy. Idziesz? - zapytałem
-Jasne, że tak – odpowiedziała szybko.
Patrzyłem jak chowa słuchawki i telefon.
-Pomóc ci? - zapytałem nieśmiało
-Nie trzeba – uśmiechnęła się do mnie lekko
Odwzajemniłem uśmiech. Spojrzałem na jej rysunek, który przedstawiał naszą drużynę.
-Ładnie rysujesz i śpiewasz– powiedziałem spoglądając na nią
-Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się do mnie, a na jej policzki „wyskoczyły” rumieńce.
Julka schowała wszystkie kartki z biurka do teczki. Po chwili szliśmy razem do salonu, gdzie była już reszta.
Szczerze? Nawet mi się spodobało to, że zaśpiewała tą piosenkę akurat kiedy wszedłem. Mogłem sobie chociaż przez chwilę pomarzyć, że to było do mnie...
***Jako Julka***
Ale się upokorzyłam! Że też musiałam śpiewać „Girlfriend”, gdy wszedł Raito... Co on musiał sobie o mnie pomyśleć! A jak przestanie mnie lubić? Nie... On taki nie jest...
Weszliśmy do salonu. Każdy miał już zajęte miejsca i wychodziło na to, że będziemy musieli usiąść obok siebie. I tak też zrobiliśmy. Pierwszym filmem jaki mieliśmy obejrzeć było... romansidło!
Ludzie! Zlitujcie się nade mną! Czemu wszystko wokoło „trąbi” o miłości?! Przecież nie ma dzisiaj walentynek. Są dopiero za tydzień!
Chłopaki mało nie pozasypiali z nudów z reszta tak samo jak ja. Zawsze wolałam filmy akcji od romansów, ale najwyraźniej dzisiaj pierwszy film wybierała Gwiazdka, więc nie ma się co dziwić. Co chwilę ziewałam, tylko nie wiem czy to ze zmęczenia, czy z nudów. Po dwóch godzinach nadszedł czas na film akcji, a po nim horror. Przy tym ostatnim ledwo wytrzymywałam ze zmęczeniem. Rozejrzałam się wokoło. Oprócz mnie nie spali już tylko Cyborg, Jarek i Raito. Zauważyłam też coś bardzo ciekawego, czyli to, że Bestia i Destiny do siebie pasują. Spali do siebie przytuleni, zresztą tak samo jak Robin z Gwiazdką.
Będą z nich piękne pary... Sama chyba zaraz zasnę.
Moje powieki z każdą sekundą robiły się coraz cięższe i w końcu dałam za wygraną. Zasnęłam.
***Rano***
Mimo iż nie otwierałam oczu wiedziałam, że nie śpię we własnym pokoju, i że jest już późno. Obudził mnie flesz aparatu i cichy chichot, najwyraźniej należący do chłopaków. Powoli uchyliłam powieki i przetarłam oczy. Spojrzałam pytająco na chichrających się Cyborga, Bestię, Robina i Jarka. Nagle zdałam sobie sprawę, że leżę oparta o czyjeś ramię, a tym kimś był Raito, który właśnie się budził. Pisnęłam zaskoczona i spadłam z kanapy, ponieważ siedziałam na samym jej brzegu. Czerwonooki momentalnie wstał.
-Przestraszyłem cię? Nie chciałem, przepraszam! Ja nawet nie wiem jak... - nie dokończył. Najwyraźniej sytuacja go przerosła, bo wybiegł czym prędzej z salonu. Po chwili straciłam go z oczu.

Jaka ja jestem głupia. Gdybym tak nie zareagowała, Raito nie wybiegłby z salonu i nikt nie byłby w takiej sytuacji. Chłopaki najwyżej trochę pośmialiby się i byłby spokój. Jak zawsze jest to moja i tylko moja wina. Nikogo innego. Jestem beznadziejna...

-Raito, zaczekaj!! - krzyknęłam
Szybko wstałam z podłogi i pobiegłam za brunetem. Niestety zgubiłam go. Postanowiłam przeszukać całą wieżę. W końcu musiałam przeprosić go za moje zachowanie. Sam niepotrzebnie to mnie przepraszał, bo ja to powinnam jako pierwsza zrobić. Na początek pobiegłam do jego pokoju. Zapukałam. Nikt nie odpowiadał, więc uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Pusto. Zamknęłam drzwi i postanowiłam sprawdzić na siłowni. Może tam uciekł? Poszłam piętro wyżej, skręciłam w lewo, potem w prawo (i w drzewo XD <dop. aut.>) i weszłam do pomieszczenia. Oprócz urządzeń do ćwiczeń nie było nic. Westchnęłam.

Gdzie on może być? W salonie i w kuchni na pewno go nie będzie. To samo mogę powiedzieć o pokojach reszty drużyny. Może jest na dachu? A jeżeli uciekł? To wszystko moja wina... Nie musiałam tak reagować...

Poszłam w stronę drzwi prowadzących na dach. Po chwili byłam na szczycie naszej wieży. Rzeczywiście ktoś siedział na krawędzi dachu. Podeszłam bliżej i okazało się, że to Raito. Usiadłam obok niego. Chłopak na początku był trochę zaskoczony moim przyjściem, ale uśmiechnął się do mnie nieśmiało, co odwzajemniłam.
-Przepraszam za tą aferę z rana. Nie powinnam była tak reagować. Po prostu byłam pierwszy raz w takiej sytuacji i... - nie dokończyłam, bo chłopak mi przerwał
-Nic nie szkodzi. To nie twoja wina – uśmiechnął się do mnie nieśmiało
-Jestem idiotką. No ok, byłam zaskoczona, ale nie powinnam tak reagować... - odwróciłam głowę w bok, żeby Raito nie widział moich zaszklonych oczu.
-Aj, Julka. Ile ja ci będę musiał tłumaczyć, że to nie twoja wina...?
-No, już niech ci będzie... To nie moja wina – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko, co on odwzajemnił
Przez jakiś czas było cicho. Żadne z nas się nie odezwało. Ciszę przerwał Raito. Przybierając kolor buraka powiedział:
-Julka? Muszę ci powiedzieć coś ważnego. Ja...
Jak myślicie, co powie Raito? Wiem, wiem. Jestem zła, bo przerwałam w takim momencie i do tego rozdział taki krótki... Ale ja lubię takie zakończenia. Oczywiście tylko w swoich opowiadaniach ^^


wtorek, 8 marca 2016

Rozdział 8

Uwaga! Pogrubionym pismem będą zapisywane myśli bohaterów. Miłego czytania^^
****
Położyłam się spać dosyć późno, bo było około drugiej nad ranem. Przez wydarzenia minionego dnia (czyli tego z poprzedniego rozdziału <dop. aut.>) nie mogłam spać. Zastanawiałam się, czy jeżeli Trygonowi uda się otworzyć ponownie portal z moją „pomocą”, to czy uda mi się zrobić coś, by moi przyjaciele byli bezpieczni. Zmęczona rozmyśleniami w końcu zasnęłam. Sen nie trwał jednak długo, ponieważ około godzinę później zawył alarm. Momentalnie zerwałam się z łóżka i jak najszybciej się ubrałam. Nie tracąc czasu na związanie włosów w kucyka, co robiłam codziennie, ledwo żywa pobiegłam do salonu, gdzie brakowało już tylko Bestii, Raito, Jarka i Cyborga, który najprawdopodobniej pobiegł obudzić Zielonego. Jakieś dwie minuty później przybiegła reszta z Blaszakiem na końcu, który ciągnął za sobą Garfielda.
-Tytani!! Ktoś zaatakował muzeum w centrum miasta. Szybko!-krzyknął lider
Kiwnęliśmy zgodnie głowami i jak najprędzej wybiegliśmy z wieży. Około piętnastu minut później byliśmy na miejscu. Okazało się, że albo był to fałszywy alarm, albo ktoś zrobił sobie kawał. Muzeum było nieruszone. Nic nie zostało skradzione, a gdy zapytaliśmy strażników o alarm, który prawdopodobnie uruchomiono, powiedzieli, że nic takiego nie miało miejsca. Wściekli wróciliśmy do wieży i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Bo w końcu bohaterowie też potrzebują odpoczynku, nie? Ponownie położyłam się na łóżku, ale znowu nie mogłam zasnąć. I to nie chodziło o to, że się zamartwiałam, bo tak już nie było. Nie mogłam zmrużyć oka, bo gdy coś mnie obudzi, nawet w środku nocy, to już nie ma mowy, że zasnę. Zrezygnowana szybko rozczesałam włosy (czego wcześniej nie miałam czasu zrobić), wzięłam książkę z półki i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać. Było trochę cicho bez gwaru mieszkańców wieży, ale sprzyjało mi to. Mogłam się spokojnie skupić na lekturze.
***
Byłam na dwunastym rozdziale książki, kiedy zaczęło świtać. Do salonu weszła Raven. Widząc mnie usiadła obok wcześniej wstawiając wodę na herbatę, a ja odłożyłam książkę na bok. Po chwili usłyszałam głos mojej siostry:
-Kiedy tu przyszłaś? Myślałam, że jeszcze śpisz.
-Nie śpię od czasu tego fałszywego alarmu. Jeżeli coś mnie obudzi w środku nocy, to już nie zasnę... - odpowiedziałam
-A próbowałaś przynajmniej? - popatrzyła na mnie podejrzliwie
-Ja użeram się z tym od piątego roku życia. Od tamtego czasu próbowałam już setki razy, ale nic nie dało rezultatów, a dzisiaj spałam tylko godzinę...- odparłam wzdychając.
Raven kiwnęła tylko głową pokazując, że rozumie o co mi chodzi. Po około piętnastu minutach przyszła Rosalette. Ona także zainteresowała się tym, czego już nie śpię. Powiedziałam jej to, co przed kilkunastoma minutami mojej siostrze. Zauważyłam, że kruczowłosa chętniej rozmawia z samymi dziewczynami, niż gdy w salonie jest chociaż jeden chłopak. Rozmawiałyśmy ze sobą jakąś godzinę, a około siódmej rano do salonu wszedł Robin z Gwiazdką. Potem kolejno pojawili się Raito, Destiny, Cyborg i Jarek. Nie było tylko Bestii, ale to normalne, bo chłopak lubi długo spać. Każdy zajął się swoimi sprawami. Chłopaki oglądali powtórkę jakiegoś meczu, Gwiazdka bawiła się z Jedwabkiem, Rosalette i Destiny rozmawiały ze sobą, a Raven czytała książkę. Nudziło mi się trochę, więc postanowiłam zrobić śniadanie. Pomyślałam, że naleśniki będą najlepszym rozwiązaniem, bo zje je każdy. Nawet Bestia, bo w końcu w naleśnikach nie ma mięsa, a chłopak jest wegetarianinem. Poszłam do kuchni, wyjęłam potrzebne składniki do zrobienia ciasta i zajrzałam do salonu.
-Robię śniadanie. Kto chce naleśniki? - powiedziałam, a każdy podniósł rękę – No, to niech ktoś pójdzie po Bestię, bo drugi raz nie będę stała przy patelce
Wróciłam z powrotem do kuchni. Przygotowałam dwie patelki (żeby było szybciej), rozrobiłam ciasto i zaczęłam smażyć naleśniki.
***pół godziny później***
Zdejmowałam już ostatnią porcję śniadania z patelni, śpiewając przy tym po cichu piosenkę Lucky Twice „Lucky”. Dwa czubate talerze naleśników powinny wystarczyć na wykarmienie dziesięcioosobowej drużyny. A przynajmniej mam taką nadzieję...
-Śniadanie! - krzyknęłam z kuchni tak, aby każdy usłyszał.
Po chwili przyszli wszyscy oprócz Bestii. To mnie trochę zdziwiło i zdenerwowało, bo przecież powiedziałam żeby go zawołali.
-A gdzie Bestia? - zapytałam gdy chłopaki mieli zabierać się za jedzenie
-Powiedziałaś, że go zawołasz, więc po niego nie poszliśmy – odezwał się Cyborg
-Ehh... Mówiłam, że ja go nie obudzę, bo robię śniadanie i żeby któryś z was po niego poszedł. Nie zjedzcie wszystkiego puki nie przyjdę. - rzekłam i ruszyłam na górę w celu obudzenia Zielonka
Chwilę później byłam przed pokojem Garfielda. Zapukałam kilka razy do pokoju, ale nikt nie odpowiadał, więc postanowiłam wejść do środka. Otworzyłam drzwi i aż mnie zamurowało. W pomieszczeniu był straszny bałagan. Wszędzie walały się puste opakowania po pizzy, brudne ubrania i inne niezidentyfikowane obiekty ( XD ). Podeszłam cicho do śpiącego na łóżku Bestii omijając po drodze przeróżne przeszkody.
-Bestia, wstawaj. - próbowałam go obudzić
-Tak, tak mamo... Daj mi jeszcze chwilę... - powiedział przez sen chłopak
Zachichotałam cicho. Postanowiłam spróbować w inny sposób, który na pewno zadziała. Utworzyłam kulę zimnej wody i szybko puściłam na twarz Bestii. Chłopak pisnął jak dziewczynka i spadł z łóżka. Wybuchłam głośnym śmiechem. Zielony oglądał się na wszystkie strony zdezorientowany. Gdy mnie zobaczył, spojrzał na mnie oskarżycielskim tonem, ale po chwili też się śmiał.
-Chodź na śniadanie - powiedziałam gdy się uspokoiliśmy
-Ty idź, a ja się ubiorę – odpowiedział chłopak, a wyszłam na korytarz żeby mógł się przebrać.
Gdy chłopak wyszedł już ubrany poszliśmy razem do kuchni. Po chwili przy stole byli już wszyscy. Bestia usiadł obok Cyborga, a ja pomiędzy Rosalete, a Raito, który jak zwykle w mojej obecności się zarumienił. Popatrzyłam na osmolone palce Cyborga, Jarka i Robina i spojrzałam pytająco na dziewczyny.
-Ta „Święta Trójca” chciała zeżreć naleśniki – odpowiedziała mi Destiny
Spiorunowałam winowajców wzrokiem.
-Jakby zjedli, to by smażyli wszystko od nowa – powiedziałam
-Julka? Czego ty masz takie wory pod oczami? - zapytał Bestia zmieniając temat
-W nocy spałam tylko godzinę – odpowiedziałam
-ŻE CO?! - wydarli się wszyscy oprócz Rosalette i Raven wpatrując się we mnie oczami wielkości talerzy
-Ehh... Nie śpię od czasu tego fałszywego alarmu. Jeżeli coś mnie obudzi w środku nocy, to już nie zasnę – wyjaśniłam
Kiwnęli zgodnie głowami pokazując, że rozumieją i zajęli się jedzeniem. Jedliśmy rozmawiając na różne tematy. Po około trzydziestu minutach naleśniki zniknęły z talerzy, a każdy nie narzekał na głód. Pozmywałam naczynia i poszłam do salonu, gdzie byli wszyscy.
***około godziny 16:00***
Gdy czytałam książkę podeszła do mnie Raven i oznajmiła, że od jutra zaczynamy trening. Wyjaśniła mi, że jest on mi potrzebny, bo nie wiadomo co może mnie spotkać w tym roku. Oczywiście zgodziłam się na to żeby ćwiczyć moją sprawność umysłową i fizyczną. Uśmiechnęła się lekko widząc, że rozumiem o co jej chodzi i, jak sądzę, poszła zaparzyć sobie herbatę. Ja natomiast postanowiłam pójść do swojego pokoju. Wzięłam swoją książkę i skierowałam się w wybranym kierunku. Chwilę później byłam na miejscu. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Ziewnęłam przeciągle ze zmęczenia.
Ciekawe dlaczego bardzo często w mojej obecności Raito się rumieni? Zawsze gdy coś do mnie mówi czy jest blisko mnie wygląda jak dorodny burak. Z resztą chyba każdy to zauważył. Znowu gdy ja jestem blisko niego czuję tak jakby tysiące motyli fruwało mi w brzuchu. Co to może oznaczać? Czyżbym się... zakochała? Nie... Kto w ogóle chciałby taką dziewczynę jak ja? Nawet jakby się okazało, że jednak się w nim zakochałam, to jak miałabym mu to powiedzieć? A może wcale tego nie robić? No, ale dosyć tego myślenia. Miałam czytać!
Złapałam za w połowie przeczytaną książkę i zagłębiłam się w lekturze. Powieść była dosyć krótka, toteż około dwie godziny później ją doczytałam. Nadal mi się nudziło, więc usiadłam przy biurku, wyjęłam kartki i przybory do rysowania. Na telefonie włączyłam piosenki różnych wykonawców, założyłam na uszy słuchawki i zaczęłam rysować. Nie wiedząc kiedy do rysowania dołączył mój śpiew, bo to zawsze robię automatycznie.
***Jako Raito***
Szedłem właśnie po Julkę. Pewnie zastanawiacie się po co? Otóż chłopaki postanowili urządzić wieczór filmowy, a że nikt nie chciał iść po Julę, to wypadło na mnie.
Tyle, że ja przy niej się rumienię. Dlaczego? Sam nie wiem. Dla mnie wydaje się być ładniejsza od innych dziewczyn razem wziętych. Lubię ją, i to nawet bardzo, ale nie wiem co ona o mnie myśli. Może sądzi, że jesteśmy i będziemy aby przyjaciółmi? Jak rozmawiałem o tym z Jarkiem, to stwierdził, że się zakochałem. Rozumiecie to? Tylko jak jej to powiedzieć? I kiedy? A jak mnie wyśmieje? Nie... Ona taka nie jest. Z resztą, o czym ja teraz myślę?! Miałem jej tylko zapytać czy idzie na wieczór filmowy.
Powoli zbliżałem się do jej pokoju. Z daleka było słychać jej kojący głos. Za pewne śpiewała. Im bliżej byłem, tym coraz lepiej można było zrozumieć o czym była piosenka. Niedługo później byłem pod drzwiami jej pokoju...


 Jak wrażenia po kolejnym rozdziale? Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam kolejnej części, ale najpierw nie miałam weny, a później komputer mi szwankował... Przy okazji chciałabym złożyć wszystkim dziewczynom najserdeczniejsze życzenia, bo w końcu dzisiaj jest nasze święto^^

...

Powiem szczerze, popyt na blogi raczej spadł, a co za tym idzie - większość twórców przeniosła się na wattpada. Ja też tak zrobiłam. Niby pr...