***Jako Raito***
Julka przestała śpiewać. Pewnie skończyła się piosenka. Nie
długo trwała jednak cisza, bo chwilę później znowu zaczęła
swój „koncert”.
-Hej, hej! You, you! I want be your girlfriend! (pl. „Hej, hej! Ty,
ty! Chcę być twą dziewczyną!” - Nie wiem czy po angielsku
dobrze napisałam <dop. aut.>) - usłyszałem zza drzwi
Najwyraźniej śpiewała piosenkę Avril Lavigne „Girlfriend”.
Policzki zaczęły mnie lekko piec, więc jak znam życie dostałem
sporych rumieńców. Zapukałem do drzwi. Oprócz tekstu piosenki nie
było nic słychać, więc powoli wszedłem do pokoju. Julka
siedziała przy biurku i najwyraźniej coś rysowała nadal
śpiewając. Położyłem jej dłoń na ramieniu, by zwrócić na
siebie uwagę. Jak widać przestraszyłem ją tym, bo aż
podskoczyła na krześle. Zdjęła słuchawki i spojrzała na mnie
zaskoczona. Nagle przybrała kolor dorodnego buraka. Najwyraźniej
uświadomiła sobie co przed chwilą śpiewała, i że mogłem to
doskonale usłyszeć. Uśmiechnąłem się nieśmiało do niej, co
odwzajemniła.
-Chłopaki urządzają wieczór filmowy. Idziesz? - zapytałem
-Jasne, że tak – odpowiedziała szybko.
Patrzyłem jak chowa słuchawki i telefon.
-Pomóc ci? - zapytałem nieśmiało
-Nie trzeba – uśmiechnęła się do mnie lekko
Odwzajemniłem uśmiech. Spojrzałem na jej rysunek, który
przedstawiał naszą drużynę.
-Ładnie rysujesz i śpiewasz– powiedziałem spoglądając na nią
-Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się do mnie, a na jej
policzki „wyskoczyły” rumieńce.
Julka schowała wszystkie kartki z biurka do teczki. Po chwili
szliśmy razem do salonu, gdzie była już reszta.
Szczerze?
Nawet mi się spodobało to, że zaśpiewała tą piosenkę akurat
kiedy wszedłem. Mogłem sobie chociaż przez chwilę pomarzyć, że
to było do mnie...
***Jako Julka***
Ale
się upokorzyłam! Że też musiałam śpiewać „Girlfriend”, gdy
wszedł Raito... Co on musiał sobie o mnie pomyśleć! A jak
przestanie mnie lubić? Nie... On taki nie jest...
Weszliśmy do salonu. Każdy miał już zajęte miejsca i wychodziło
na to, że będziemy musieli usiąść obok siebie. I tak też
zrobiliśmy. Pierwszym filmem jaki mieliśmy obejrzeć było...
romansidło!
Ludzie!
Zlitujcie się nade mną! Czemu wszystko wokoło „trąbi” o
miłości?! Przecież nie ma dzisiaj walentynek. Są dopiero za
tydzień!
Chłopaki mało nie pozasypiali z nudów z reszta tak samo jak ja.
Zawsze wolałam filmy akcji od romansów, ale najwyraźniej dzisiaj
pierwszy film wybierała Gwiazdka, więc nie ma się co dziwić. Co
chwilę ziewałam, tylko nie wiem czy to ze zmęczenia, czy z nudów.
Po dwóch godzinach nadszedł czas na film akcji, a po nim horror.
Przy tym ostatnim ledwo wytrzymywałam ze zmęczeniem. Rozejrzałam
się wokoło. Oprócz mnie nie spali już tylko Cyborg, Jarek i
Raito. Zauważyłam też coś bardzo ciekawego, czyli to, że Bestia
i Destiny do siebie pasują. Spali do siebie przytuleni, zresztą tak
samo jak Robin z Gwiazdką.
Będą
z nich piękne pary... Sama chyba zaraz zasnę.
Moje powieki z każdą sekundą robiły się coraz cięższe i w
końcu dałam za wygraną. Zasnęłam.
***Rano***
Mimo iż nie otwierałam oczu
wiedziałam, że nie śpię we własnym pokoju, i że jest już
późno. Obudził mnie flesz aparatu i cichy chichot, najwyraźniej
należący do chłopaków. Powoli uchyliłam powieki i przetarłam
oczy. Spojrzałam pytająco na chichrających się Cyborga, Bestię,
Robina i Jarka. Nagle zdałam sobie sprawę, że leżę oparta o
czyjeś ramię, a tym kimś był Raito, który właśnie się budził.
Pisnęłam zaskoczona i spadłam z kanapy, ponieważ siedziałam na
samym jej brzegu. Czerwonooki momentalnie wstał.
-Przestraszyłem cię? Nie chciałem,
przepraszam! Ja nawet nie wiem jak... - nie dokończył. Najwyraźniej
sytuacja go przerosła, bo wybiegł czym prędzej z salonu. Po chwili
straciłam go z oczu.
Jaka ja jestem głupia. Gdybym
tak nie zareagowała, Raito nie wybiegłby z salonu i nikt nie byłby
w takiej sytuacji. Chłopaki najwyżej trochę pośmialiby się i
byłby spokój. Jak zawsze jest to moja i tylko moja wina. Nikogo
innego. Jestem beznadziejna...
-Raito, zaczekaj!! - krzyknęłam
Szybko wstałam z podłogi i pobiegłam za brunetem. Niestety
zgubiłam go. Postanowiłam przeszukać całą wieżę. W końcu
musiałam przeprosić go za moje zachowanie. Sam niepotrzebnie to
mnie przepraszał, bo ja to powinnam jako pierwsza zrobić. Na
początek pobiegłam do jego pokoju. Zapukałam. Nikt nie odpowiadał,
więc uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Pusto.
Zamknęłam drzwi i postanowiłam sprawdzić na siłowni. Może tam
uciekł? Poszłam piętro wyżej, skręciłam w lewo, potem w prawo
(i w drzewo XD <dop. aut.>) i weszłam do pomieszczenia. Oprócz
urządzeń do ćwiczeń nie było nic. Westchnęłam.
Gdzie on może być? W salonie i
w kuchni na pewno go nie będzie. To samo mogę powiedzieć o
pokojach reszty drużyny. Może jest na dachu? A jeżeli uciekł? To
wszystko moja wina... Nie musiałam tak reagować...
Poszłam w stronę drzwi prowadzących na dach. Po chwili byłam na
szczycie naszej wieży. Rzeczywiście ktoś siedział na krawędzi
dachu. Podeszłam bliżej i okazało się, że to Raito. Usiadłam
obok niego. Chłopak na początku był trochę zaskoczony moim
przyjściem, ale uśmiechnął się do mnie nieśmiało, co
odwzajemniłam.
-Przepraszam za tą aferę z rana. Nie powinnam była tak reagować.
Po prostu byłam pierwszy raz w takiej sytuacji i... - nie
dokończyłam, bo chłopak mi przerwał
-Nic nie szkodzi. To nie twoja wina – uśmiechnął się do mnie
nieśmiało
-Jestem idiotką. No ok, byłam zaskoczona, ale nie powinnam tak
reagować... - odwróciłam głowę w bok, żeby Raito nie widział
moich zaszklonych oczu.
-Aj, Julka. Ile ja ci będę musiał tłumaczyć, że to nie twoja
wina...?
-No, już niech ci będzie... To nie moja wina – spojrzałam na
niego i uśmiechnęłam się lekko, co on odwzajemnił
Przez jakiś czas było cicho. Żadne z nas się nie odezwało. Ciszę
przerwał Raito. Przybierając kolor buraka powiedział:
-Julka? Muszę ci powiedzieć coś ważnego. Ja...
Jak myślicie, co powie Raito? Wiem, wiem. Jestem zła, bo przerwałam
w takim momencie i do tego rozdział taki krótki... Ale ja lubię
takie zakończenia. Oczywiście tylko w swoich opowiadaniach ^^
Ach, ta końcówka 😞. Dlaczego? Wiesz, że teraz musisz szybko napisać kolejny rozdział, bo mogę nie wytrzymać XD. Ale tak, wiem co powie, Raito i Julka razem... Ciekawie. Ci chłopacy, to wszystko ich wina. No to do następnego rozdziału 😁
OdpowiedzUsuńOj, następny rozdział cię na pewno zaskoczy ^^. Już połowę mam zapisaną w zeszycie (w piątek nie miałam co robić w szkole na świetlicy =D), więc muszę jeszcze trochę ruszyć głową i przepisać go na komputer. Dziękuję za wszystkie komentarze, które tu zostawiasz, bo dla mnie jest to wielka motywacja. Pozdrawiam :*
UsuńNominowałam cię do Girl Book Tag u mnie na blogu :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam właśnie spam, gdy zobaczyłam twój komentarz z linkiem do bloga. Muszę przyznać, że na samym początku bardzo się zdziwiłam, że ktoś jeszcze o TT pamięta, a co więcej napisał do nas. Jednak po opisie bloga, a także tego, że jest z Młodymi Tytanami związany postanowiłam wejść i sprawdzić. Na samym początku byłam dość sceptycznie do wszystkiego nastawiona, jednak, gdy wczytałam się w historię musiałam przyznać, że wszystko jest niezłe! Skończyłam na tym rozdziale i ciekawość zżera mnie co dalej...? Cieszę się, że dodałaś komentarz, będę miała co czytać wieczorami. Jednak, nie zawsze będę mieć czas komentować. Mam nadzieję, że zrozumiesz, szkoła i te sprawy.
Także, życzę ci dużo weny, pomysłu i chęci do pisania!
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że komuś się podobają moje opowiadania. Młodzi Tytani interesowali mnie odkąd skończyłam sześć lat, więc postanowiłam napisać o nich własną historię. Nawet nie wiesz jak się cieszę z każdego nowego komentarza pod postem ^^. Doskonale cię rozumiem w związku ze szkołą. Sama jestem w drugiej gimnazjum,więc też nie mam łatwo... Bardzo ci dziękuję za taki miły komentarz i pozdrawiam :*
UsuńHej, hej chu*u obciągnij mi ku*asa, noł łej, noł łej ku*asa mam do pasa :D (o rany, przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać *zażenowana*) no i zowu kończyć w takim momencie?! why? :c idę czytać kolejny rozdział, bo mnie ciekawość zeżre od środka :D
OdpowiedzUsuń