poniedziałek, 30 maja 2016

12

                                                       ***Kilka miesięcy później***
Ostatnie dni nie były zbytnio ciekawe. Czasami były jakieś drobne akcje typu ratowanie muzeum przed Mumbo. Co jakiś czas Rój próbował „pozbyć się” kogoś z naszej drużyny, co jak chyba każdy się domyśla, nie udało się. Moja więź z Raito bardziej się powiększyła. Często rozmawiamy i spędzamy z sobą wolny czas. Oprócz tego nauczyłam się panować nad emocjami i odpowiednio używać bariery. Mam nadzieję, że to do czegoś się przyda...
Dzisiaj wstając rano spojrzałam na kalendarz wiszący na jednej ze ścian mojego pokoju. Był 10 kwietnia z czego wynikało, że od moich urodzin dzieli mnie dokładnie miesiąc. Westchnęłam.

Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby moim przyjaciołom nic się nie stało, gdyby Koniec miał naprawdę nastąpić. Nie mogę pozwolić, żeby coś im się stało... Tylko jak mam tego dokonać...? Ech... Muszę coś wymyślić.

Wstałam, wykonałam poranne czynności i poszłam do salonu. Na miejscu tradycyjnie zastałam już Rosalette i Raven. Przywitałam się z nimi i usiadłam obok siostry. Wzięłam jabłko z leżącej na stoliku miseczki i pogryzając je przysłuchiwałam się rozmowie przyjaciółek co chwilę dodając coś od siebie. Nasza konwersacja nie trwała jednak długo, ponieważ niespodziewanie zawył alarm, przypominając przy tym o swojej obecności. Szybko podbiegłam do pulpitu komputera i wystukałam hasło, by można było zobaczyć co tym razem wydarzyło się w mieście. Przyjrzałam się dokładnie danym pokazanym na ekranie komputera. Dziwne... Pokazane było gdzie, kiedy i jak dokonano włamania, ale zdziwiło mnie to, że dokonano tego w opuszczonym magazynie na przedmieściach Jump City. Do tego nie było informacji kto to zrobił.
Coś mi tu nie pasuje... Kto normalny atakuje stary, opuszczony magazyn. I dlaczego nie wiadomo kto to zrobił? No nic. Dowiemy się tego kiedy dotrzemy na miejsce.

Nawet nie zauważyłam kiedy przybyła reszta drużyny.
-Musimy szybko wyruszać. Tytani, wio!! - krzyknął Robin, po czym wszyscy ruszyliśmy na miejsce ataku wroga.
Nie minęło piętnaście minut, a byliśmy na miejscu. Po cichu weszliśmy do magazynu. Było tam strasznie ciemno, więc razem z Gwiazdką i Jarkiem użyliśmy swoich mocy, by oświetlić pomieszczenie. Ledwo to zrobiliśmy, a zaatakowały nas roboty Slade'a. Czyli to wszystko jego sprawka...
-Slade!? Gdzie się ukrywasz?! Wyjdź i walcz jak mężczyzna, a nie się chowasz! - krzyknął Robin rozwalając bandę robotów wroga
Usłyszeliśmy diaboliczny śmiech i nim się spostrzegłam przede mną stał Slade. Zaskoczona zrobiłam krok do tyłu, ale mężczyzna złapał mnie za ramię. Skrzywiłam się czując ból od pojawiających się na moim ciele znaków Skatha.
-Julka!! - krzyknął przestraszony Raito
Tak jak reszta chciał się do mnie dostać, ale niestety. Co chwilę pojawiały się nowe roboty, które nie pozwalały moim przyjaciołom na dostani się do mnie. Jak widać Slade musiał się nieźle wyposażyć. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale na próżno. Mężczyzna trzymał mnie za mocno. Nagle Slade zniknął zabierając mnie ze sobą na dach jakiegoś budynku. Próbowałam użyć mocy, by się uwolnić, ale nie dałam rady. Wróg zaśmiał mi się w twarz
-Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale został już tylko miesiąc do końca...
-Taka głupia nie jestem. Trygon nic ci nie da za to, że mnie tam sprowadzisz. Powtórzy się to, co było z poprzednią próbą otworzenia portalu.
-Po wszystkim, kiedy już ciebie i reszty Tytanów nie będzie, sam pokonam Trygona i zaplanuję wszystko po swojemu. Będę władał planetą i nikt mi się nie sprzeciwi! - stwierdził Slade
-Jeżeli myślisz, że to ci się uda, to jesteś w wielkim błędzie – powiedziałam i skupiłam się, by po chwili utworzyć białą poświatę.
Tak jak kilka miesięcy temu odepchnęła ona Mamuta, tak też zrobiła ze Sladem. Wróg najwidoczniej nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Wstał wściekły, podbiegł do mnie i zaczął atakować. Sama odwdzięczałam mu się tym samym. Co chwilę któreś z nas obrywało, jednak nikt nie chciał się poddać, co był oczywiste.
Po około piętnastu minutach walki zaczęłam się powoli męczyć, więc moje ataki były coraz słabsze. Slade zepchnął mnie na krawędź dachu. Spojrzałam w dół. „Na oko” byłam na piątym piętrze, więc jakbym spadła, nie miałabym żadnych szans na przeżycie.
-Ciekawe czy nasza Julka umie latać..? - zaśmiał się antagonista
Nie zdążył jednak nic zrobić, bo przybyli Tytani.
-Puść ją Slade! - krzyknął Raito
***Jako Raito (jakiś czas wcześniej)***
Walczyliśmy z robotami próbując dostać się do Slade'a trzymającego Julę za ramię. Widać, że bolały ją pojawiające się na jej ciele znaki Skatha. Nagle wróg zniknął zabierając ze sobą moją dziewczynę.
-NIE!!! - krzyknąłem zrozpaczony
Muszę ją odbić za wszelką cenę!

Zacisnąłem dłonie w pięści i zacząłem walczyć bardziej zaciekle. Reszta drużyny najwidoczniej też chciała jak najszybciej uporać się z robotami, bo podnieśli poziom walki. Po około piętnastu minutach walki nareszcie udało nam się uporać z całą bandą antagonistów, więc zaczęliśmy poszukiwania Julki, a przynajmniej zrobiła to Raven. Usiadła po turecku i skupiła się na aurze siostry. W pewnym momencie zmrużyła brwi, tak jakby nie mogła jej odnaleźć, ale po chwili otworzyła oczy, wstała i pokazała nam właściwy kierunek. Jak można było się domyśleć wybiegłem z budynku jako pierwszy i pognałem na miejsce gdzie była Julka. Reszta pognała za mną. Miałem złe przeczucia, że Julce coś się zdarzy.
Chwilę później byliśmy już na miejscu. Szybko weszliśmy na dach budynku i przestraszyliśmy się widoku jaki zastaliśmy. Julka stała na krawędzi dachu trzymana przez Slade'a. Nie wytrzymałem.
-Puść ją Slade! - krzyknąłem, a reszta drużyny ustawiła się w pozycji bojowej.
Slade zaśmiał się złowieszczo.
-Jak chcecie. - nim się obejrzeliśmy mężczyzna zepchnął Julę z dachu. Dziewczyna pisnęła przerażona.
-JULKA!!! - wrzasnąłem razem z Tytanami widząc jak spada.
Szybko podbiegłem na miejsce gdzie przed chwilą była dziewczyna, a reszta drużyny zaczęła walczyć z wrogiem. Miałem cichą nadzieję, że jednak nic jej nie jest i miałem rację. Jula wisiała trzymając się jedną ręką krawędzi dachu. Szybko podałem jej dłoń i wciągnąłem ją na górę. Dziewczyna od razu się we mnie wtuliła.
-Dziękuję, że mi pomogłeś – powiedziała cicho.
-Po to jestem – uśmiechnąłem się
Po chwili Julka „odkleiła się” ode mnie i razem spojrzeliśmy w stronę walczących. Mieliśmy właśnie im pomóc, gdy Slade zwrócił swój wzrok na brunetkę stojącą obok mnie, zaśmiał się szatańsko i powiedział:
-Koniec jest bliski – po czym nie wiadomo jak zniknął
Tytani podeszli do nas i zaczęli zasypywać Julkę pytaniami na temat samopoczucia. Odpowiedziała, że wszystko w porządku i wszyscy wróciliśmy do wieży. Moja dziewczyna była trochę zmęczona, więc powiedziałem jej żeby poszła do swojego pokoju odpocząć, co też uczyniła.
***Jako Julka***
Weszłam do pokoju i od razu w oczy „rzuciła mi się” książka leżąca na moim biurku, ale że byłam zmęczona, postanowiłam, że sprawdzę ją później. Szybko się umyłam, przebrałam w czyste ubranie, położyłam na łóżku biorąc przy okazji przedmioty do rysowania i zaczęłam „tworzyć”. Nieświadomie zaczęłam szkicować całą naszą drużynę na tle wieży „T”.
Dwie godziny później skończyłam swój rysunek, więc odłożyłam go do teczki. Nagle przypomniało mi się o księdze,która dziwnym trafem znalazła się w moim pokoju. Wstałam z łóżka, podeszłam do biurka i wzięłam tajemniczy przedmiot do rąk. Księga była biała i miała szare zdobienia. Coś mi mówiło, żebym ją otworzyła. Z lekkim wahaniem zrobiłam to gdy nagle...



POLSAT!! ^^ Jak ja lubię przerywać w takim momencie =D A teraz czekam na waszą ocenę. Rozdział wyszedł ciekawy, czy raczej nudny? Pozdrawiam ;*

czwartek, 12 maja 2016

11.

Obudziłam się jak zwykle około siódmej rano. Wykonałam poranne czynności i poszłam do salonu. Będąc już na miejscu przywitałam się z Rosalette i Raven, a następnie udałam się do części kuchennej, by przygotować sobie śniadanie. Szybko zrobiłam sobie dwie kanapki i herbatę. Wzięłam swój posiłek i usiadłam obok dziewczyn.
-Kiedy zaczynamy mój trening?- zapytałam siostry
-Jak najszybciej się da. Nie możemy przekładać go w nieskończoność, bo w końcu się nie wyrobimy i może być za późno...- odpowiedziała Raven.
-To prawda. Urodziny miałaś cztery miesiące temu, więc zostało ci tylko osiem na przygotowania, a to mało czasu. - wtrąciła się Rosalette
-Wiem... - szybko dojadłam śniadanie, wypiłam herbatę do końca i puste naczynia postawiłam w zlewie.
-Jeżeli chcesz, to możemy zaczynać – powiedziałam.
Raven kiwnęła głową. Zaprowadziła mnie na dach, bo tak jak powiedziała, tam lepiej się trenuje. Rosalette poszła z nami, ponieważ była ciekawa jak będą wyglądały nasze ćwiczenia. Usiadłyśmy po turecku.
-Zaczniemy od medytacji. Musisz być skupiona, by nie stracić kontroli nad mocą, albo nawet ciałem. Spróbuj unieść się trochę nad ziemią i powtarzaj za mną: „Azatarh, Metrion, Zinthos” - zakomunikowała Raven.
Zrobiłam o co mnie prosiła.
-Oczyść umysł. Nie myśl o niczym – usłyszałam głos siostry w mojej głowie. Najwidoczniej używała telepatii.
Starałam się wykonywać to jak najlepiej. Nie chciałam stracić kontroli, więc musiałam być maksymalnie skupiona. Zaczęłam medytować. Słyszałam jedynie szum oceanu, śpiew ptaków i „Azarath, Metrion, Zinthos”, które wypowiadałam co chwilę z siostrą.
Po jakiejś godzinie usłyszałam jak drzwi na dach się otwierają, a na zewnątrz weszło kilka osób. Po głosach poznałam, że to Raito, Destiny, Robin, Gwiazdka i Cyborg. Najwyraźniej Jarek i Bestia jeszcze spali. Ktoś z obecnych do mnie podszedł. Miałam zamknięte oczy, więc nie widziałam kto to. Po chwili dowiedziałam się kim był. To Raito.
-Długo już medytujecie?- zapytał
Otworzyłam jedno oko i uśmiechnęłam się do niego lekko, a tem cmoknął mnie w policzek. Trochę się zarumieniłam.
-Dopiero godzinę.- odpowiedziała Raven
-Hmm... A może pójdziemy dzisiaj do parku na piknik? Co wy na to, przyjaciele?- zapytała Gwiazdka, która nie wiadomo kiedy znalazła się obok nas.
-Star dobrze mówi. W parku też będziecie mogły medytować. W końcu w wieży nie ma co robić oprócz telewizji i gier wideo.- rzekł Robin
-No ostatecznie możemy tam pójść – zadecydowała Rae
-To teraz trzeba obudzić tych dwóch śpiochów... Kto to zrobi? - zapytałam
Nikt nie podniósł ręki. Najwyraźniej byłam na to skazana od samego początku.
-Ech... To ja pójdę ich obudzić.... - stwierdziłam z niesmakiem i wstałam
-Mogę ci pomóc jak chcesz - zaproponował Raito na co uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam.
My poszliśmy zrobić swoje, a reszta postanowiła przygotować kosze na piknik. Kilka minut później staliśmy przed pokojami chłopaków. Ja postanowiłam obudzić Jarka, a Raito Bestię. Weszłam do pokoju brata, a mój (już) chłopak do „jaskini” Zielonego.
Stanęłam obok łóżka Jarka i zastanowiłam się: „Jak obudzić tego śpiocha...?” Postawiłam na tradycyjny sposób, czyli szturchałam go i mówiłam żeby się obudził. Nie podziałało. Spróbowałam głośniej, czyli wrzasnęłam mu do ucha. Jarek tylko mruknął coś pod nosem, odwrócił się na drugi bok i dalej spał.
-Ugh... To będzie trudniejsze niż myślałam... - powiedziałam do siebie.
Próbowałam jeszcze innych sposobów, ale żaden nie podziałał.
-Ech.... Najwyżej nie pójdzie z nami na piknik...
Jarek gwałtownie się podniósł przy okazji prawie przyprawiając mnie o zawał.
-Idziemy na piknik?! - wrzasnął
Przez chwilę stałam i patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Ty tylko udawałeś?! - krzyknęłam po jakimś czasie zdenerwowana
Jarek tylko uśmiechnął się głupio za co walnęłam go poduszką w głowę. Spiorunowałam go wzrokiem, powiedziałam żeby się ubierał i wyszłam. Raito zresztą czekali już w salonie.
-Co tak długo? - zapytał czerwonooki
-Mój drogi braciszek chciał mnie wkurzyć i udawał, że śpi... A ty jak obudziłeś Bestię? - zadałam pytanie
-Prościzna... Po prostu zabrałem mu zapas tofu spod łóżka, na co zareagował automatycznie. Mało mnie nie zgniótł w postaci słonia....! - stwierdził chłopak
-No co? Myślałem, że to złodziej! - wtrącił swoje „trzy grosze” Bestia
Klepnęłam się w czoło w geście rezygnacji. Nagle usłyszeliśmy głos Robina, który informował nas, że wszystko jest już gotowe i możemy iść. Wzięłam ze sobą koc i ruszyliśmy do parku.
Jakiś czas później byliśmy na miejscu. Rozłożyłam koc na trawie w cieniu i usiadłam na nim. Raven dosiadła się do mnie, a reszta natomiast postanowiła pograć w piłkę nożną. Rachel wyjęła książkę i zaczęła czytać. Ja natomiast postanowiłam jeszcze trochę pomedytować. Usiadłam po turecku, uniosłam się lekko nad ziemię i skupiona zaczęłam powtarzać „Azarath, Metrion, Zinthos”. Trenowałam jakieś piętnaście minut, gdy nagle usłyszałam krzyki przyjaciół i... dostałam piłką w głowę. Z powodu, że siedziałam do nich tyłem, odwróciłam się powoli w ich stronę, uniosłam lekko brew i spytałam:
-Kogo to sprawka...?
Wszyscy spojrzeli na Jarka, co też zrobiłam ja. Brat uśmiechnął się głupio jak zawsze, gdy coś nabroił. Westchnęłam i za pomocą mocy chlusnęłam go wodą po twarzy. Uśmiechnęłam się lekko.
-To był pierwszy i ostatni raz.. - powiedziałam nadal uśmiechnięta i wróciłam do medytowania, a reszta do meczu.
Nawet się nie spostrzegłam jak minęły dwie godziny. Poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. To był oczywiście Raito. Przerwałam moje dotychczasowe zajęcie i spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę co odwzajemnił.
-Nie jesteś głodna? - zapytał
-Troszeczkę – odparłam
-No to chodź – powiedział i poprowadził mnie na sąsiedni koc, gdzie wszyscy czekali na mnie bym do nich dołączyła i coś zjadła.
Usiadłam pomiędzy Raito, a Destiny. Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie przygotowanych wcześniej kanapek.
Popołudnie minęło nam całkiem spokojnie. Nie było żadnego wezwania i mogliśmy relaksować się w promieniach słońca.
***
Następne dni niewiele różniły się od poprzednich. Wezwania na misje były rzadko, lecz Robin tak czy siak urządzał treningi. Nie dziwiłam mu się. Zło mogło zaatakować w każdej chwili. Codziennie miałam złe przeczucie, że przed moimi urodzinami coś się stanie i najwyraźniej tak będzie...
Hej ludzie!!! Wracam po dłuuuugiej przerwie. Strasznie was za to przepraszam, ale niestety miałam „krótki” szlaban na internet. Jak wiele za dwa miesiące koniec roku i trzeba się uczyć żeby poprawić niektóre oceny, co w moim przypadku tyczy się historii -_-. Co do rozdziału... Wiem, że krótki i nudny, ale nie miałam na niego pomysłu.
Pozdrawiam was i obiecuję nadrobić zaległe rozdziały na waszych blogach ;)


...

Powiem szczerze, popyt na blogi raczej spadł, a co za tym idzie - większość twórców przeniosła się na wattpada. Ja też tak zrobiłam. Niby pr...