niedziela, 17 września 2017

Selena

Tu macie opis i wygląd Seleny :3


Imię: Selena
Wiek: 19
Moce: Światło słońca
Pochodzenie: Yxymis
Charakter: Selena jest bardzo wesołą i zabawną dziewczyną. Jest bardzo dzielna, łatwo wyprowadzić ją z równowagi przez co zaczyna atak i dzięki czemu często wpada w kłopoty. Jest dość rozrywkową dziewczyną, rzadko się smuci, a denerwuje gdy ktoś grozi jej przyjaciołom. Lubi chodzić na zakupy. Lubi żartować z Bestią, lub z Bestii
Jej ulubionym zajęciem jest chodzenie do galerii handlowej, denerwowanie Gwiazdki i gra w siatkę. Jest druga w kolejce do Tronu Yxymis. Przed nią jest starszy brat Edward, za nią kolejno Arkady, bliźniacy Darren i Phil, i najmłodszy Eric. Jest też kuzynką Komety i Gwiazdki. Ich mamy były siostrami ciotecznymi. Ma bardzo dobry kontakt z rodzeństwem i Gwiazdką. Młodsza Tamaranka była też jej najlepszą przyjaciółką z różnicą dwóch lat. Sel była tą starszą.

Gdy miała 16 lat dowiedziała się że, król i królowa Tamaranu zostali zamordowani, Gwiazdka została aresztowana, a Kometa włada królestwem. Yxyminka załamuje się na wieść o stracie przyjaciółki. Trzy lata później dostaje wiadomość, że Star uciekła z więzienia i przebywa teraz na Ziemi. Rozradowana szybko tam leci. Spotykają się w galerii, gdzie Tytani chcieli ją schwytać, bo myśleli, że chce okraść to właśnie miejsce. Szybko się ze wszystkimi zaprzyjaźnia i zamieszkuje u nich przez jakiś czas.



czwartek, 14 września 2017

17

UWAGA UWAGA! TO NIE ŻART! TO NA SERIO JEST ROZDZIAŁ XD

*myśli autorki* ~Źle się czuję, w ciul nauki w technikum, ale trzeba to wreszcie napisać, bo czytelnicy mnie chyba uduszą przez tą długaśną przerwę ;-;~ I tak oto powstaje ten rozdział :")

A wracając do lektury:

                                                                    ***Julka***

Obudziłam się rano przytulona do słodko śpiącego Raito. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam powoli żeby go nie obudzić. Wzięłam mój strój Tytanki i po cichu poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam puchatym ręcznikiem i ubrałam. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie z cichym westchnięciem
 

*myśli* ~Już tylko dwa tygodnie... Boję się, ale muszę to zrobić... Dla dobra moich przyjaciół...~


Po chwili wyszłam z łazienki, spojrzałam na śpiącego chłopaka i podeszłam do niego z lekkim uśmiechem. Pocałowałam go delikatnie w policzek, a ten jak na zawołanie otworzył swoje szkarłatne, kocie oczy.

-Huh?Nie spałeś już..? - zapytałam siadając obok niego

-Nie..Obudziłem się przed chwilą.. - odparł i uśmiechnął się, co odwzajemniłam.

-Wstawaj, ja pójdę robić śniadanie.. - cmoknęłam go w usta i wyszłam z pokoju schodząc na dół do kuchni. Tam wyjęłam odpowiednie składniki takie jak mąka, cukier, jajka, potrzebne naczynia.Przygotowałam ciasto i po rozgrzaniu patelni zaczęłam smażyć naleśniki.

Po jakimś czasie na blacie stał czubaty talerz z jedzeniem dla całej drużyny. Zaniosłam go na stół, gdzie do tego czasu zgromadzili się już wszyscy. Każdy wziął sobie po kilka naleśników i posmarował czymś co mu przypadło do gustu. Ani się obejrzałam, a po naleśnikach nie było śladu. Zebrałam brudne naczynia i włożyłam je do zmywarki włączając urządzenie. Miałam już coś powiedzieć, kiedy nagle zawył alarm. Wszyscy momentalnie zebrali się w salonie, a Robin sprawdził co się tym razem stało.

-Tytani!Ktoś okrada galerię w centrum miasta. Podobno ma jakieś moce i policja boi się reagować, żeby nie rozdrażnić tej osoby..Ruszamy! - krzyknął

Bez zbędnego gadania zebraliśmy się wszyscy Połowa drużyny jechała T-ercedesem, a reszta natomiast miała dotrzeć na miejsce za pomocą mocy. Przebyliśmy wiele ulic, czasem musieliśmy używać skrótów,ale wreszcie dotarliśmy na miejsce. Przed budynkiem stały dwa radiowozy policji i spora grupa gapiów. Zresztą.. Jak za każdym razem, kiedy coś się dzieje.... Nie zabrakło oczywiście też reporterów przeróżnych stacji telewizyjnych... A wracając do sprawy... Weszliśmy powoli do środka, podeszliśmy do odpowiednich drzwi, gdzie rzekomo miał być złodziej i na „trzy"wkroczyliśmy tam. Na miejscu zobaczyliśmy wysoką blondynkę z błękitnymi tęczówkami. Jej włosy spięte były w wysoką kitkę,a grzywka opadała na bok zasłaniając jej lewe oko. Dziewczyna ubrana była w złoty strój składający się z koszulki a'la cropp top (nie wiem czy dobrze napisałam XD dop. aut) z rękawami jak u hiszpanki (z resztą... potem dam jej zdj xP dop. aut). Dół kompletu był spódnicą z dwoma srebrnymi pasami przy górnym i dolnym brzegu. Na wyższym pasku miała czerwony klejnot, a na stopach złote botki, takie jak u Raven. Mieliśmy ją właśnie złapać, kiedy nagle zatrzymała nas Gwiazdka. Spojrzała na blondynkę.

-Selena..?- zapytała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech

-Huh?- nieznajoma spojrzała na rudowłosą – Star! - momentalnie puściła na podłogę wszystkie swoje „zdobycze" i rzuciła się Tamarance na szyję - Tak bardzo tęskniłam!

***Robin***

-Huh? Gwiazdko...? - spojrzałem na nią zdziwiony – kim ona jest..?
Chyba nie tylko ja byłem zdezorientowany całą sytuacją..Jedynie u Raven można było zauważyć typową dla niej minę –obojętność.

-Oh..Nie mówiłam wam? - rudowłosa piękność spojrzała na nas pytająco – To moja najdroższa kuzynka, Selena! - uśmiechnęła się szeroko do nas

Blondynka również lekko się uśmiechnęłam



-Witajcie..Jesteście przyjaciółmi Starfire.. Prawda..? - spojrzała na nas

-Tak... - Destiny lekko się uśmiechnęła

-Uhm.. Selena...? Co tak właściwie tu robisz...? - Gwiazdka spojrzała na swoją kuzynkę

-No, bo... Gdy usłyszałam, że twoi rodzice nie żyją, a ciebie wtrącili do więzienia, natomiast Kometa objęła władzę nad Tamarem, strasznie było mi smutni i bardzo tęskniłam... Kiedy jednak dowiedziałam się, że jesteś na Ziemi, bardzo chciałam cię zobaczyć, więc tu przyleciałam.. Chciałam zrobić zakupy, ale tu inaczej się płaci i oni - wskazała na pracowników i ochroniarzy - chcieli mnie pojmać, bo myśleli, że chcę okraść  tą galerię... - posmutniała trochę

Nie mając innego wyboru, wyjaśniliśmy całą sytuację z policją i innymi, a następnie zabraliśmy dziewczynę do naszej wieży.

             ***Julka, dwa tygodnie później***

Obudził mnie straszny ból. Spojrzałam na swoje dłonie z przestrachem

-No nie...

****

Rozdział krótki, ale jest XD
Zdjęcie Seleny dam jak bd w domu xP

piątek, 28 kwietnia 2017

Rozdział 16

***Per Julki***
Czekaliśmy cierpliwie na przyjście ostatniej grupy. W tym czasie byliśmy strasznie zestresowani, bo kto wie co się tam mogło wydarzyć.. Może coś nie wyszło i ktoś z nich jest w niebezpieczeństwie..? Na szczęście po godzinie byli już obok nas.
-I jak? Dowiedzieliście się czegoś? - zapytałam
-Tak. - rozsiedliśmy się wygodniej na kanapie, a Destiny zaczęła swój monolog.
-No, więc tak... Jak przewidywałam, chcą nas osłabić, byśmy nie dali rady im się przeciwstawić. Stwierdzili, że im będziemy słabsi, tym będzie łatwiej nas pokonać i będą mogli z łatwością przywołać Trygona. Prawdopodobnie będą atakować w coraz większych grupach. Musimy coś z tym zrobić, bo będzie nieciekawie... - podsumowała Rudowłosa
-To będziemy ćwiczyć – powiedział Robin
Po chwili namysłu każdy się zgodził. Zdecydowaliśmy, że najpierw ułożymy plan, a później pójdziemy na ćwiczenia.
-Czyli co? Są jakieś propozycje..?
-Hmm... Są jakieś czary pozwalające na kopiowanie kogoś? - zapytał Jarek
-Nie jestem pewna, ale raczej tak. Musiałabym spojrzeć do księgi. Zaraz wracam – odparła Raven i zniknęła, by po chwili wrócić ze swoją księgą.
Wszyscy spojrzeliśmy na nią zaciekawieni.
-Jest takie zaklęcie, ale dość trudno się go nauczyć. - wyjaśniła
-Mogę zobaczyć..? - zapytałam, a siostra podała mi przedmiot otworzony na odpowiedniej stronie.

Yoimono, soreha jozan shite mimashou”

Czyli każdy będzie musiał się go nauczyć, lecz niektórzy (Gwiazdka, Bestia, Destiny, Robin i Cyborg) nie mają odpowiedniej magii do użycia tego zaklęcia, więc razem z Rachel zdecydowałyśmy, że przekażemy im po trochu swojej magii. I tak też zrobiłyśmy. Razem z Raven i moim bratem oddaliśmy im odrobinę swojej magii, by mogli użyć czaru. Po chwili było po wszystkim, a reszta drużyny siedziała wyczerpana na kanapie. Mówiłam już, że przekazywanie mocy jest bolesne? Jeżeli nie, to teraz mówię..
-Za pół godziny zaczynamy trening – powiedział lider, a reszta przytaknęła.
***Time skip***
Wyszliśmy przed wieżę, a Cyborg wcisnął jakiś guzik, dzięki któremu z ziemi wyłoił się tor przeszkód. Pierwszy w kolejce był Garfield. Zapadnię ominął zamieniając się w orła i przelatując nad tym. Na polu z laserami było trochę trudniej, ale tym razem przemienił się w żabę i uskakiwał przed nimi.
Bestia radził sobie całkiem dobrze. Po części pomagał mu jego wzrost,ale najważniejszą umiejętnością była moc, dzięki której zupełnie jak Destiny mógł zamieniać się w zwierzęta. Na ścianie do wspinaczki chciał chyba pokazać jakim jest twardzielem (XD), bo zaczął ją pokonywać bez żadnych pomocy. I może by mu się udało, gdyby nie to, że spadały na niego przeszkody, co miało odzwierciedlać wspinaczkę w górach. Ostatecznie chłopak skończył z wynikiem 4:10.
Następny był Jarek, który przebył tor w 4:45 min, a po nim Robin z czasem 3:55 minut. Kolejna byłam ja. Dzięki powietrzu przeleciałam nad zapadnią, następnie przećwiczyłam swoją zwinność przy laserach przypalając sobie przy okazji bluzkę. Pole z wyskakującymi z ziemi pięściami przeszłam bez większego trudu i w końcu została ścianka wspinaczkowa. Podeszłam i zaczęłam wchodzić na nią. W połowie drogi spadła mi na głowę kauczukowa piłeczka, która z pewnością nabiła mi guza... Warknęłam tylko cś pod nosem i wspięłam się na samą górę, po czym jak najszybciej wróciłam do pozostałych. Jarek chichotał z mojego „wypadku”.
-Bardzo śmieszne... - mruknęłam masując głowę.
-A żebyś wiedziała XD
-Julka.. Bardzo dobry czas, 4:25 min.. - pochwalił mnie Robin
I w tym właśnie momencie mojemu zidiociałemu do reszty bratu zrzedła mina. Wystawiłam mu język, na co reszta drużyny wybuchła śmiechem. Poczekaliśmy, aż wszyscy ukończą tor i wróciliśmy do wieży do salonu, gdzie opadliśmy na kanapę zmęczeni.
-To teraz co? Wymyślamy plan? - zapytał Bestia
-Ale on już jest wymyślony.. -,- - odpowiedziałam
-Dokładnie. Będziemy walczyć jak zawsze, a w razie problemów użyjemy zaklęcia kopiowania. Innego sposobu nie ma, no chyba, że na pomoc przybędą nam inni bohaterowie... - dodał Cyborg.
-Czyyyyyli... Na razie odpoczynek..? - zdał pytanie nie kto inny jak Jarek
-Można tak powiedzieć.. - rzekł Raito
Rozdałam tylko karteczki z zapisanym na nich zaklęciem do nauczenia i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam nad wszystkim.
***Per Raito***
Jula wyglądała na przybitą, więc postanowiłem sprawdzić co się z nią dzieje. Podszedłem do drzwi jej pokoju i delikatnie zapukałem, a po usłyszeniu cichego „proszę” wszedłem do środka. Moja dziewczyna (Jak to słodko brzmi *^* - dop. aut) leżała na łóżku i patrzyła w sufit. Położyłem się obok niej i przytuliłem. Jula wtuliła się w moją bluzę.
-Co się stało..? - zapytałem
-Nic...
-Przecież widzę, że coś cię trapi.. - niebieskooka westchnęła
-Boję się... - odpowiedziała po chwili
-Ale czego..?
-Tego, że sobie nie poradzę.. Mogę popełnić jakiś błąd, lub to co Melchior mówił może być kłamstwem i Trygon przybędzie na Ziemię. Nie chcę tego... - odparła cicho
-Nie bój się.. Ja zawsze będę przy tobie i nie zostawię cię.. - spróbowałem ją pocieszyć.. I chyba mi się udało..
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i bardziej wtuliła w mój tors. Po chwili poczułem, że jej oddech się unormował. Za pewne zasnęła. Nie chcąc jej budzić, po prostu położyłem się wygodniej obok niej, przykryłem nas oboje kołdrą i zamknąłem oczy. Nawet nie zauważyłem kiedy sam zapadłem w sen, nie wiedząc o tym, że następnego dnia przybędzie do nas tajemnicza dziewczyna...



Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Wiem, że długo zwlekałam, ale ostatnio nie miałam weny, a jak już to nie miałam czasu przepisać go na komputer.. mam nadzieję, że mnie za to nie zatłuczecie..? ^^'

niedziela, 29 stycznia 2017

Rozdział 15




Dzisiaj będzie kilka nowych perspektyw, więc myślę, że raczej rozdział wam przypadnie to do gustu ^^
****************
***Per Julki***

Obudziłam się około godziny szóstej rano przytulona do Raito. Chłopak jeszcze spokojnie spał. Spojrzałam na jego twarz i uśmiechnęłam się.

Podczas snu wygląda tak uroczo *-*

Wyślizgnęłam się powoli z jego objęć, tak żeby go nie obudzić i poszłam do łazienki po drodze zabierając czyste ubrania. Wzięłam szybki prysznic i po wykonaniu reszty porannych czynności spojrzałam w lustro wiszące nad umywalką. Popatrzyłam w swoje odbicie.

Około rok temu nie wiedziałam nawet, że mam jakieś moce, a za kilka tygodni mam sprowadzić na ziemię demona – mojego ojca, który ma ją zniszczyć. Mam nadzieję, że to co powiedział Melchior zadziała... Nie chcę doprowadzić do Końca Świata dokonanego przez Trygona lub w najgorszym przypadku... Przez mnie... Nie wybaczyłabym sobie tego...

Westchnęłam. Przemyłam jeszcze twarz zimną wodą, żeby się do końca rozbudzić i wyszłam z łazienki. Najwyraźniej Raito już nie spał, bo siedział zaspany jeszcze na łóżku i się rozglądał. Chyba na mnie czekał... Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
Usiadłam obok niego,a ten mnie przytulił i pocałował w czoło.
Nagle zobaczyłam wielkiego, zielonego, włochatego pająka siedzącego obok nas na łóżku. Pisnęłam, wzięłam teczkę z rysunkami leżącą na moim stoliku nocnym, trzepnęłam nią pająka, następnie zrucając go z łóżka i wskoczyłam Raito na kolana.
-Pająka się boisz? - zapytał chłopak z uśmiechem
Miałam już mu coś odpowiedzieć, gdy ten „pająk” zamienił się w obolałego Zielonka...
-BESTIA!!! - wrzasnęłam na niego gniewnie.
Wspomniany wcześniej osobnik uśmiechnął się głupio.
-Chcesz żebym zawału dostała?! - zapytałam zdenerwowana i rzuciłam w niego poduszką
-Ale ja chciałem was w taki fajny sposób zawołać na śniadanie ^^. A tak w ogóle... Co wy w nocy robiliście...? - zapytał robiąc minę pedofila
Zarumieniłam się razem z czarnowłosym.
-Nic...? - odpowiedział pytaniem na pytanie Raito.
-A te rumieńce, to co znaczą? - zaśmiał się Bestia
-Uhh... po prostu przez ten koszmar w nocy bałam się sama spać... - powiedziałam cała czerwona spuszczając wzrok na swoje stopy
-Powiedzmy, że wam wierzę... - parsknął śmiechem Zielony
Ponownie trzepnęłam go poduszką. Chłopak zrobił dość dziwną minę, na co zachichotałam z moim chłopakiem. Po chwili zielonooki powiedział żebyśmy zeszli na śniadanie, po czym wyszedł z mojego pokoju na korytarz, a następnie skierował swoje kroki w stronę salonu.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, po czym Raito stwierdził, że idzie się przebrać z piżamy w codzienne ubrania. Puściłam go z objęć, a chłopak wyszedł. Ja z powodu, że byłam już ubrana, pościeliłam łóżko i od razu po wykonaniu czynności wyszłam na korytarz aby zaczekać na czerwonookiego. Jakiś czas później szliśmy razem do salonu. Po wejściu nie obyło się oczywiście bez głupich uśmiechów Bestii i Jarka skierowanych w naszą stronę. Przewróciłam oczami i lekko się uśmiechnęłam. Poszłam do części kuchennej i zauważyłam, że Cyborg robi gofry. Uśmichnęłam się.
-Pomóc ci jakoś..? - zapytałam
-Nie trzeba. I tak już kończę. - odparł.
Przytaknęłam na jego odpowiedź i wróciłam do salonu. Usiadłam pomiędzy Gwiazdką, a Raito i zaczęłam z nimi rozmawiać.
Po około dziesięciu minutach przyszedł Cyborg z ogromną ilością gofrów. No jakby nie było... W Wieży mieszka już aż dziesięć osób...
Nałożyłam sobie trzy gofry na talerz, polałam bitą śmietaną i dodałam owoce. Chwilę później już zajadałam się posiłkiem. Spojrzałam na Jarka i wytrzeszczyłam oczy. Na talerzu miał około dwunastu gofrów, a co ciekawsze po pięciu minutach połowy już nie było...

Ten to ma spust...

Cicho zachichotałam. Ledwo zdążyliśmy zjeść śniadanie, a zabrzmiał alarm. Szybko podbiegliśmy do głównego komputera, a Robin sprawdził co się stało. Były trzy ataki w, jak się pewnie domyślacie, trzech różnych częściach miasta w sporej odległości od siebie (północ, zachód i południe).
-Tytani. W północnej części zaatakował Rój, który okrada aktualnie jubilera na ulicy Herosów. Pójdą tam... Cyborg, Rosalette i Destiny. Na zachodzie, ul. New York, rozrabia Plazmus. Ten jak zwykle wyżera radioaktywne ścieki... Tam wyruszą Raven, Bestia i Gwiazdka. Reszta ze mną przeciwstawi się Slade'owi.
Każdy kiwnął głową na zgodę, po czym wybiegliśmy z Wieży i ruszyliśmy w swoje strony.
***Per. Destiny***
Jako, że Cyborg nie umiał latać, postanowiłam zamienić się w wielkiego pterodaktyla, dzięki czemu mogłam go spokojnie złapać za ramiona. Po chwili już lecieliśmy w odpowiednią stronę.
-Jak myślicie..? To był przypadek, że tylu złoczyńców zaatakowało naraz..? - zapytała Rosalette lecąc tuż obok nie i Cyborga.
-Wątpię... Raczej mieli jakiś powód, który najpewniej nie jest dla nas korzystny... - odparł nasz przyjaciel
-A jeżeli... - zaczęłam – Jeżeli oni atakują po to, by nas osłabić..? No wiecie, niedługo ma nadejść ponownie Koniec. Dla nich byłoby dobrze gdybyśmy byli słabi, a w szczególności Julka, która wtedy nie miałaby jak przeciwstawić się Trygonowi i zapieczętować go w innym wymiarze... - powiedziałam
-To by miało sens... - mruknął Metalowy
Nikt już nic nie powiedział, ponieważ dolecieliśmy na miejsce. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to Rój pakujący łup do furgonetki. Nie czekając już na nic, postawiłam Cyborga na ulicy i zmieniłam się w swoją ludzką wersję. Jeszcze nas nie zobaczyli. Wpadłam na pewien pomysł...
-A gdyby tak...
***Per. Gwiazdki***
Ledwo zdążyliśmy dolecieć na miejsce, a Plazmus zaczął atakować. Z nim to jak z Glumpogredem (nie szukajcie, bo nie znajdziecie. Sama wymyśliłam xD ~ aut.) z Tamaranu... Za nic nie da się go uspokoić! Nie czekając na nic zaczęłam atakować go moimi zielonymi promieniami z oczu i rąk. Podziurawiłam go dosyć mocno, ale nic sobie z tego nie zrobił, bo chwilę później stał przed nami cały i zdrowy.

No tak... Zapomniałam, że umie się regenerować...

Bestia także spróbował swoich sił. Najpierw zamienił się we wróbla i poleciał nad antagonistę, by po chwili przemienić się w... Wieloryba?!
Niestety mu się nie udało, bo po dosłownie pięciu sekundach leżał pod ścianą w swojej normalnej postaci.
-Przyjacielu! Nic ci się nie stało? Jesteś cały? - zawołałam zmartwiona, ale widząc, że Bestia wstaje o własnych siłach zajęłam się ponownie potworem.
Tym razem Raven próbowała swoich sił. Usiadła po turecku, po czym wypowiedziała pod nosem jakieś zaklęcie, dzięki któremu „wyszła” ze swojego ciała w postaci niematerialnego ducha i wniknęła w antagonistę. Chwilę później Plazmus został rozerwany na strzępy. Duch Rachel wrócił do swojego ciała. Już myśleliśmy, że walka skończona, lecz potwór znowu się zregenerował.
-No nie... - warknęłam i ponownie zaatakowaliśmy.
***Per. Jarka***
Walczyliśmy ze Slade'm dobre pół godziny... A tak na serio, to puki co z jego robotami. Każdy był już zmęczony, ale nie mogliśmy się poddać, wiedząc, że gdzieś tam czai się Slade.
Po pewnym czasie jednak się pojawił. Wyszedł zza bandy swych robotów.
-No, nareszcie. Ile można czekać?! - zapytałem zdenerwowany.
-Tyle ile trzeba – odpyskował wróg.
Z powodu, że było już tylko kilku robotów, postanowiliśmy się rozdzielić. Ja i Julka rozwalaliśmy roboty, a Robin i Raito zajęli się głównym wrogiem.
Spojrzeliśmy z Julą po sobie i kiwnęliśmy na zgodę głowami uśmiechając się do siebie. Szybko użyliśmy ognia i spaliliśmy większą część robotów. Zostało ich już około 20. Julka użyła wody, dzięki czemu w łatwy sposób spowodowała zwarcie. Natomiast ja postanowiłem wziąć w obroty żywioł ziemi. Jednym, sprawnym ruchem podniosłem dużą część ulicy. Jula najwyraźniej zrozumiała jaki mam plan i używając wiatru zsunęła resztę metalowych puszek do dziury, by potem mógł na nie zrzucić brakującą część drogi.
Szybko wróciliśmy do Raito i Robina, którzy dość dobrze sobie radzili. Widać było, że nasz wróg się już powoli męczy, ale to nie oznaczało, że my nie.
Nie wiem jak zresztą drużyny, która poleciała w inne części miasta walczyć z Rojem i Plazmusem, ale my już opadaliśmy z sił. Nieoczekiwanie Slade się odezwał:
-Lepiej bądźcie gotowi, bo koniec jest bliski... - po czym zniknął.
Postanowiliśmy wrócić do Wieży.
***Time skip***
***Per. Julki***
Już prawie wszyscy są w salonie. Brakuje tylko Destiny, Rosalette i Cyborga. Trochę się o nich martwiłam i miałam już do nich dzwonić, kiedy nagle oni sami to zrobili. Spojrzałam na swój komunikator, gdzie widniało zdjęcie Rosalette.

Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni...

Od razu odebrałam połączenie, a reszta drużyny zebrała się wokoło mnie.
-Dlaczego was jeszcze nie ma? Coś się wam stało..? - zapytałam i po chwili otrzymałam odpowiedź.
-No, więc....
***Per. Rosalette***
-No, więc jeszcze przed walką z Rojem, Destiny wpadła na pomysł, żeby zagrać naszą przegraną i potem ich śledzić. Chcieliśmy zobaczyć co oni knują, bo coś mi się wydaje, że te trzy dzisiejsze ataki nie były przypadkowe. Destiny stwierdziła, że były one po to, by nas osłabić. Przecież każdy już wie, przynajmniej z nas, że Koniec zbliża się wielkimi krokami, a gdybyśmy byli osłabieni, w szczególności Julka, to Trygonowi byłoby łatwiej zapanować nad Ziemią. Może dlatego atakują właśnie w ten sposób..? -wyjaśniłam
-Możliwe, że tak jest... - powiedział Robin
-Czyli ich teraz śledzicie..? - zapytała Julka
-Yhym – przytaknęłam – a dokładniej robi to Destiny, bo jako jedyna z nas tu obecnych może zmieniać się w zwierzęta. Aktualnie śledzi ich w postaci muchy...
-No, dobrze. Przekażcie nam później wyniki śledztwa i wróćcie jak najszybciej i w jednym kawałku...
Zgodziłam się razem z Cyborgiem, który stał obok mnie, po czym żegnając się zakończyłam połączenie.
Spojrzałam na Cyborga.
-To teraz tylko czekać na Destiny... - westchnął, a ja mu zawtórowałam.
***Time skip. Jakieś pół godziny później***
Nagle zauważyliśmy zbliżającą się do nas rudowłosą. Natychmiast poderwaliśmy się z miejsc.
-I co? Dowiedziałaś się czegoś..? - zapytałam, a ona przytaknęła.
-Chodźmy do Wieży. Tam wam wszystko wyjaśnię...



Polsat! Znowu xD
Tak, wiem... Nie było mnie przez długi, długi czas, ale miałam dość sporo pracy i do tego wena uciekła na wakacje -_- Mam nadzieję, że mnie za to ie zabijecie..? ^^'
Postaram się to jak najszybciej nadrobić i napisać rozdział, OK? Tak, więc będę się już żegnać. Do następnego rozdziału!

...

Powiem szczerze, popyt na blogi raczej spadł, a co za tym idzie - większość twórców przeniosła się na wattpada. Ja też tak zrobiłam. Niby pr...