***miesiąc później***
Dzisiaj wyjątkowo nie mogłam spać
toteż obudziłam się o wiele wcześniej niż zwykle. Była 5:30
kiedy zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki, by przyszykować
się jak co dzień. Po kilkunastu minutach zeszłam do salonu, gdzie
były już Raven i Rosalette, które ze sobą rozmawiały. Szybko
poszłam do kuchni po jabłko i po chwili wróciłam siadając obok
dziewczyn.
-Cześć-przywitałam się
-Hej Jula - odpowiedziała Rosalette, a
Raven kiwnęła przyjaźnie głową
-Co ty tak wcześnie wstałaś? Zwykle
przychodziłaś do salonu około 7:00 – zagadała moja siostra
-Nie mogłam spać – odparłam z
uśmiechem – Ja idę na spacer, ok?
-Jasne, w razie co powiemy reszcie.-
odpowiedziała Rosalette, a Raven skinęła głową na znak, że
rozumie
Uśmiechnęłam się, pożegnałam i
wyszłam z wieży zabierając ze sobą komunikator. Postanowiłam
pójść w miejsce, gdzie często przebywałam z rodzicami. Weszłam
na teren parku i spokojnie go przemierzałam w poszukiwaniu polnej
dróżki. Mimo iż było ciemno, nie odczuwałam strachu. Znałam tą
drogę od lat, więc trafiłabym tam nawet z zamkniętymi oczami. Po
kilkunastu minutach znalazłam właściwą ścieżkę i tym razem
szłam przez mały lasek mijając po drodze różne rośliny i stada
rozświergotanych ptaków. Idąc, podziwiałam z uśmiechem wszystkie
okazy dzikiej przyrody, o której opowiadali mi rodzice kiedy byłam
malutka. Po około piętnastu minutach marszu moim oczom ukazała się
polanka z jeziorkiem, od którego odbijały się promienie
wschodzącego słońca. Na gałęzi jednego z drzew zawieszona była
huśtawka, którą kiedyś przyniósł tu mój tata. Usiadłam na
niej i rozkoszowałam się pięknym widokiem oraz muzyką lasu, która
przypominała mi dawne czasy.
Po około godzinie spędzonej na łonie
dzikiej przyrody postanowiłam wracać do wieży idąc tą samą
drogą co wcześniej. Jakiś czas później byłam już w Jump City.
Szłam sobie spokojnie ulicą, gdy nagle usłyszałam alarm
dobiegający z banku, z którego wybiegł Rój.
~ Znowu?- pomyślałam
Jak na złość
mnie zauważyli i zaśmiali się wrednie.
-No proszę... Czyż
to nie Julka, Młoda Tytanka?- zaśmiał się Gizmo
-Pewnie chce nas
pokonać...- do kurdupla dołączyła Jinx
Otoczyli mnie ze
wszystkich stron. Coś mi tu nie pasowało. Normalnie gdyby mnie
zauważyli, zaczęliby uciekać z łupem, a teraz mnie otoczyli i
naśmiewali się za mnie. Oni coś knuli.
-Jak jestem sama,
to się tacy odważni zrobiliście?- warknęłam
Najwyraźniej ich
tym wkurzyłam, bo Jinx i Gizmo mnie zaatakowali, a reszta nie tracąc
czasu pakowała łup do samochodu. Czarownica zaczęła strzelać we
mnie swoimi różowymi błyskawicami, a kurdupel rzucił mi pod nogi
mini bomby. Szybko uskoczyłam przed atakiem Różowo-włosej, ale
bomby Gizmo mnie „lekko” poturbowały. Miałam teraz rozciętą w
trzech miejscach prawą nogę, więc trudno było mi swobodnie
walczyć. Nie pozostając dłużna także zaatakowałam. Użyłam
wody i chwilowo obezwładniłam Gizmo. Następnie przywołałam
żywioł ognia i wycelowałam prosto w Jinx. Ta jednak jakby to
przewidziała i uskoczyła przed atakiem.
~Gdzie
są Tytani? Na pewno słyszeli sygnał, że bank został obrabowany –
myślałam.
Z rozmyśleń
wyrwał mnie atak Jinx, który rozciął mi lewe ramię. Syknęłam i
złapałam się za bolące miejsce z którego rzewnie sączyła się
krew. Gizmo uwolnił się z mojej pułapki i razem z czarownicą
szykował się do ponownego ataku, ale powstrzymał ich krzyk
jakiegoś mężczyzny.
-Mieliście ją
obezwładnić, a nie zabić!!
Spojrzałam na
faceta wydzierającego się na Rój. Na moje nieszczęście był to
Slade.
-Jeszcze jego
brakowało...- szepnęłam do siebie z sarkazmem
Nagle wróg
odwrócił się w moją stronę i rzekł:
-Od razu ci powiem,
że twoi przyjaciele są zajęci walką z moimi robotami, więc ci za
szybko nie pomogą, a Jarek wie już o tym co chcę ci właśnie
przekazać, bo to także jego dotyczy.
Zdziwiła mnie jego
wypowiedź, ale w razie ataku byłam gotowa do obrony.
-O co ci chodzi? -
warknęłam
-O to,
że Trygon, czyli jak wiesz twój ojciec, chce ponownie przejść na
Ziemię i obiecał mi duże wynagrodzenie za przyprowadzenie
wybranka, czyli ciebie. To właśnie ty zostałaś wybrana, by
otworzyć ponownie portal.
Otworzyłam szerzej
oczy i przestraszona zaczęłam się cofać. Nie zauważyłam jednak
krawężnika i potknęłam się o niego przewracając się przy tym
do tyłu. Skrzywiłam się czując ból w zranionych kończynach.
Slade podszedł do mnie i przykucnął obok. Na moim ciele pojawiły
się dziwnę znaki, które dosyć mocno bolały.
-Na pewno będziesz
dobrym portalem- zaśmiał mi się perfidnie w twarz
-Jeżeli myślisz,
że Trygon wypełni obietnicę, to się mylisz. Nie dostaniesz
żadnego wynagrodzenia- warknęłam
-To się jeszcze
okaże – powiedział i zniknął.
Rozejrzałam się
po miejscu walki. Rój najwyraźniej uciekł z łupem kiedy Slade
„rozmawiał” ze mną. Gdzieś z oddali usłyszałam nawoływania
przyjaciół. Widocznie już uporali się z robotami Slade'a. Powoli
wstałam uważając na rany. Znaki zaczęły znikać, ale nadal były
widoczne. Po jakimś czasie moi przyjaciele dobiegli do mnie.
Wytrzeszczyli oczy widząc w jakim jestem stanie. Rosalette szybko
się przy mnie znalazła i kazała usiąść.
-Spokojnie, nic mi
nie jest.- uśmiechnęłam się lekko
-Właśnie
widzę...- powiedziała dziewczyna i użyła swojej leczniczej mocy
Po jakimś czasie
nie miałam żadnych obrażeń.
-Jak to się stało,
że byłaś w takim stanie i... Czy to są znaki Skatha?- zapytał
Robin
Raven podeszła do
mnie i przyjrzała się wzorom ni moim ramieniu.
-To zdecydowanie
znaki Skatha – powiedziała po chwili
-Slade mówił o
tym, że masz zostać portalem. Czy to prawda? Powiedział ci to
samo? - zapytał Cyborg
-Tak i chciałam
wam powiedzieć coś z tym związanego. Ja... Nie chcę was narażać
na niebezpieczeństwo i... Chyba najlepiej będzie jak odejdę... -
spuściłam głowę
-Co ty mówisz?
Przecież nie narażasz nas na żadne niebezpieczeństwo. - rzekł
Raito z lekkimi rumieńcami
-Zgadzam się z
Raito- poparł chłopaka lider
-Ale... Jak wam się
coś stanie? Nie wybaczyłabym sobie tego...- po moim policzku
spłynęła łza
-Nie pozwolimy żeby
tak się stało. Mimo, że większość z nas nie jest ze sobą
spokrewniona, to jesteśmy jedną, wielką rodziną. Jeden za
wszystkich, wszyscy za jednego. - odpowiedział Jarek
-Nie zostawię
siostry na pastwę losu i pomogę ci przez to przejść. Byłam
przecież w tej samej sytuacji – Raven lekko się do mnie
uśmiechnęła.
-Przyjaciół nie
zostawia się w potrzebie – Destiny puściła do mnie perskie oczko
Spojrzałam
zszokowana na przyjaciół.
-Jeżeli
odejdziesz, pójdziemy za tobą.- Gwiazdeczka uśmiechnęła się do
mnie szeroko
-Przemyśl to,
Julka – Cyborg spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem zachęcając
do zostania
-To jak? - zapytała
Rosalette po chwili
-Zostaniesz z nami
funfelko? - dodał Bestia
-Funfelko? -
zapytałam lekko rozbawiona
-No co? Cyborg jest
moim funflem, a ty funfelką, bo jesteś dziewczyną- wyszczerzył
się Zielony
-To zostaniesz?-
zapytał Raito z małym rumieńcem
-No dobrze...
Zostaję- uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciół
Nim się
spostrzegłam byłam tulona przez Gwiazdkę, która trajkotała mi
jak się cieszy.
-Gwiazdko, bo ją
zaraz udusisz- powiedział rozbawiony Robin, a Tamaranka zarumieniona
i speszona momentalnie mnie puściła i przeprosiła.
-Może chodźmy już
do wieży?- zaproponowała Destiny
Każdy zgodził się
na propozycję Rudowłosej, a w drodze powrotnej Tytani słuchali
mojej opowieści co dzisiaj się wydarzyło.
Jak się podobało?
Jak myślicie, co się wydarzy dalej? Pozdrawiam moich kochanych
czytelników :*
Od razu chciałam powiadomić was, że rozdziały będą teraz pojawiały się trochę rzadziej, ponieważ nie mam już zapisanych rozdziałów ani na komputerze, ani w zeszycie, a po drugie ferie mi się skończyły, jestem w drugiej klasie gimnazjum i próbny sprawdzian gimnazjalny zbliża się wielkimi krokami, więc mam teraz dużo nauki. Przy okazji chciałam jeszcze podziękować dziewczynom za komentarze i wsparcie ^^