niedziela, 29 stycznia 2017

Rozdział 15




Dzisiaj będzie kilka nowych perspektyw, więc myślę, że raczej rozdział wam przypadnie to do gustu ^^
****************
***Per Julki***

Obudziłam się około godziny szóstej rano przytulona do Raito. Chłopak jeszcze spokojnie spał. Spojrzałam na jego twarz i uśmiechnęłam się.

Podczas snu wygląda tak uroczo *-*

Wyślizgnęłam się powoli z jego objęć, tak żeby go nie obudzić i poszłam do łazienki po drodze zabierając czyste ubrania. Wzięłam szybki prysznic i po wykonaniu reszty porannych czynności spojrzałam w lustro wiszące nad umywalką. Popatrzyłam w swoje odbicie.

Około rok temu nie wiedziałam nawet, że mam jakieś moce, a za kilka tygodni mam sprowadzić na ziemię demona – mojego ojca, który ma ją zniszczyć. Mam nadzieję, że to co powiedział Melchior zadziała... Nie chcę doprowadzić do Końca Świata dokonanego przez Trygona lub w najgorszym przypadku... Przez mnie... Nie wybaczyłabym sobie tego...

Westchnęłam. Przemyłam jeszcze twarz zimną wodą, żeby się do końca rozbudzić i wyszłam z łazienki. Najwyraźniej Raito już nie spał, bo siedział zaspany jeszcze na łóżku i się rozglądał. Chyba na mnie czekał... Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
Usiadłam obok niego,a ten mnie przytulił i pocałował w czoło.
Nagle zobaczyłam wielkiego, zielonego, włochatego pająka siedzącego obok nas na łóżku. Pisnęłam, wzięłam teczkę z rysunkami leżącą na moim stoliku nocnym, trzepnęłam nią pająka, następnie zrucając go z łóżka i wskoczyłam Raito na kolana.
-Pająka się boisz? - zapytał chłopak z uśmiechem
Miałam już mu coś odpowiedzieć, gdy ten „pająk” zamienił się w obolałego Zielonka...
-BESTIA!!! - wrzasnęłam na niego gniewnie.
Wspomniany wcześniej osobnik uśmiechnął się głupio.
-Chcesz żebym zawału dostała?! - zapytałam zdenerwowana i rzuciłam w niego poduszką
-Ale ja chciałem was w taki fajny sposób zawołać na śniadanie ^^. A tak w ogóle... Co wy w nocy robiliście...? - zapytał robiąc minę pedofila
Zarumieniłam się razem z czarnowłosym.
-Nic...? - odpowiedział pytaniem na pytanie Raito.
-A te rumieńce, to co znaczą? - zaśmiał się Bestia
-Uhh... po prostu przez ten koszmar w nocy bałam się sama spać... - powiedziałam cała czerwona spuszczając wzrok na swoje stopy
-Powiedzmy, że wam wierzę... - parsknął śmiechem Zielony
Ponownie trzepnęłam go poduszką. Chłopak zrobił dość dziwną minę, na co zachichotałam z moim chłopakiem. Po chwili zielonooki powiedział żebyśmy zeszli na śniadanie, po czym wyszedł z mojego pokoju na korytarz, a następnie skierował swoje kroki w stronę salonu.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, po czym Raito stwierdził, że idzie się przebrać z piżamy w codzienne ubrania. Puściłam go z objęć, a chłopak wyszedł. Ja z powodu, że byłam już ubrana, pościeliłam łóżko i od razu po wykonaniu czynności wyszłam na korytarz aby zaczekać na czerwonookiego. Jakiś czas później szliśmy razem do salonu. Po wejściu nie obyło się oczywiście bez głupich uśmiechów Bestii i Jarka skierowanych w naszą stronę. Przewróciłam oczami i lekko się uśmiechnęłam. Poszłam do części kuchennej i zauważyłam, że Cyborg robi gofry. Uśmichnęłam się.
-Pomóc ci jakoś..? - zapytałam
-Nie trzeba. I tak już kończę. - odparł.
Przytaknęłam na jego odpowiedź i wróciłam do salonu. Usiadłam pomiędzy Gwiazdką, a Raito i zaczęłam z nimi rozmawiać.
Po około dziesięciu minutach przyszedł Cyborg z ogromną ilością gofrów. No jakby nie było... W Wieży mieszka już aż dziesięć osób...
Nałożyłam sobie trzy gofry na talerz, polałam bitą śmietaną i dodałam owoce. Chwilę później już zajadałam się posiłkiem. Spojrzałam na Jarka i wytrzeszczyłam oczy. Na talerzu miał około dwunastu gofrów, a co ciekawsze po pięciu minutach połowy już nie było...

Ten to ma spust...

Cicho zachichotałam. Ledwo zdążyliśmy zjeść śniadanie, a zabrzmiał alarm. Szybko podbiegliśmy do głównego komputera, a Robin sprawdził co się stało. Były trzy ataki w, jak się pewnie domyślacie, trzech różnych częściach miasta w sporej odległości od siebie (północ, zachód i południe).
-Tytani. W północnej części zaatakował Rój, który okrada aktualnie jubilera na ulicy Herosów. Pójdą tam... Cyborg, Rosalette i Destiny. Na zachodzie, ul. New York, rozrabia Plazmus. Ten jak zwykle wyżera radioaktywne ścieki... Tam wyruszą Raven, Bestia i Gwiazdka. Reszta ze mną przeciwstawi się Slade'owi.
Każdy kiwnął głową na zgodę, po czym wybiegliśmy z Wieży i ruszyliśmy w swoje strony.
***Per. Destiny***
Jako, że Cyborg nie umiał latać, postanowiłam zamienić się w wielkiego pterodaktyla, dzięki czemu mogłam go spokojnie złapać za ramiona. Po chwili już lecieliśmy w odpowiednią stronę.
-Jak myślicie..? To był przypadek, że tylu złoczyńców zaatakowało naraz..? - zapytała Rosalette lecąc tuż obok nie i Cyborga.
-Wątpię... Raczej mieli jakiś powód, który najpewniej nie jest dla nas korzystny... - odparł nasz przyjaciel
-A jeżeli... - zaczęłam – Jeżeli oni atakują po to, by nas osłabić..? No wiecie, niedługo ma nadejść ponownie Koniec. Dla nich byłoby dobrze gdybyśmy byli słabi, a w szczególności Julka, która wtedy nie miałaby jak przeciwstawić się Trygonowi i zapieczętować go w innym wymiarze... - powiedziałam
-To by miało sens... - mruknął Metalowy
Nikt już nic nie powiedział, ponieważ dolecieliśmy na miejsce. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to Rój pakujący łup do furgonetki. Nie czekając już na nic, postawiłam Cyborga na ulicy i zmieniłam się w swoją ludzką wersję. Jeszcze nas nie zobaczyli. Wpadłam na pewien pomysł...
-A gdyby tak...
***Per. Gwiazdki***
Ledwo zdążyliśmy dolecieć na miejsce, a Plazmus zaczął atakować. Z nim to jak z Glumpogredem (nie szukajcie, bo nie znajdziecie. Sama wymyśliłam xD ~ aut.) z Tamaranu... Za nic nie da się go uspokoić! Nie czekając na nic zaczęłam atakować go moimi zielonymi promieniami z oczu i rąk. Podziurawiłam go dosyć mocno, ale nic sobie z tego nie zrobił, bo chwilę później stał przed nami cały i zdrowy.

No tak... Zapomniałam, że umie się regenerować...

Bestia także spróbował swoich sił. Najpierw zamienił się we wróbla i poleciał nad antagonistę, by po chwili przemienić się w... Wieloryba?!
Niestety mu się nie udało, bo po dosłownie pięciu sekundach leżał pod ścianą w swojej normalnej postaci.
-Przyjacielu! Nic ci się nie stało? Jesteś cały? - zawołałam zmartwiona, ale widząc, że Bestia wstaje o własnych siłach zajęłam się ponownie potworem.
Tym razem Raven próbowała swoich sił. Usiadła po turecku, po czym wypowiedziała pod nosem jakieś zaklęcie, dzięki któremu „wyszła” ze swojego ciała w postaci niematerialnego ducha i wniknęła w antagonistę. Chwilę później Plazmus został rozerwany na strzępy. Duch Rachel wrócił do swojego ciała. Już myśleliśmy, że walka skończona, lecz potwór znowu się zregenerował.
-No nie... - warknęłam i ponownie zaatakowaliśmy.
***Per. Jarka***
Walczyliśmy ze Slade'm dobre pół godziny... A tak na serio, to puki co z jego robotami. Każdy był już zmęczony, ale nie mogliśmy się poddać, wiedząc, że gdzieś tam czai się Slade.
Po pewnym czasie jednak się pojawił. Wyszedł zza bandy swych robotów.
-No, nareszcie. Ile można czekać?! - zapytałem zdenerwowany.
-Tyle ile trzeba – odpyskował wróg.
Z powodu, że było już tylko kilku robotów, postanowiliśmy się rozdzielić. Ja i Julka rozwalaliśmy roboty, a Robin i Raito zajęli się głównym wrogiem.
Spojrzeliśmy z Julą po sobie i kiwnęliśmy na zgodę głowami uśmiechając się do siebie. Szybko użyliśmy ognia i spaliliśmy większą część robotów. Zostało ich już około 20. Julka użyła wody, dzięki czemu w łatwy sposób spowodowała zwarcie. Natomiast ja postanowiłem wziąć w obroty żywioł ziemi. Jednym, sprawnym ruchem podniosłem dużą część ulicy. Jula najwyraźniej zrozumiała jaki mam plan i używając wiatru zsunęła resztę metalowych puszek do dziury, by potem mógł na nie zrzucić brakującą część drogi.
Szybko wróciliśmy do Raito i Robina, którzy dość dobrze sobie radzili. Widać było, że nasz wróg się już powoli męczy, ale to nie oznaczało, że my nie.
Nie wiem jak zresztą drużyny, która poleciała w inne części miasta walczyć z Rojem i Plazmusem, ale my już opadaliśmy z sił. Nieoczekiwanie Slade się odezwał:
-Lepiej bądźcie gotowi, bo koniec jest bliski... - po czym zniknął.
Postanowiliśmy wrócić do Wieży.
***Time skip***
***Per. Julki***
Już prawie wszyscy są w salonie. Brakuje tylko Destiny, Rosalette i Cyborga. Trochę się o nich martwiłam i miałam już do nich dzwonić, kiedy nagle oni sami to zrobili. Spojrzałam na swój komunikator, gdzie widniało zdjęcie Rosalette.

Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni...

Od razu odebrałam połączenie, a reszta drużyny zebrała się wokoło mnie.
-Dlaczego was jeszcze nie ma? Coś się wam stało..? - zapytałam i po chwili otrzymałam odpowiedź.
-No, więc....
***Per. Rosalette***
-No, więc jeszcze przed walką z Rojem, Destiny wpadła na pomysł, żeby zagrać naszą przegraną i potem ich śledzić. Chcieliśmy zobaczyć co oni knują, bo coś mi się wydaje, że te trzy dzisiejsze ataki nie były przypadkowe. Destiny stwierdziła, że były one po to, by nas osłabić. Przecież każdy już wie, przynajmniej z nas, że Koniec zbliża się wielkimi krokami, a gdybyśmy byli osłabieni, w szczególności Julka, to Trygonowi byłoby łatwiej zapanować nad Ziemią. Może dlatego atakują właśnie w ten sposób..? -wyjaśniłam
-Możliwe, że tak jest... - powiedział Robin
-Czyli ich teraz śledzicie..? - zapytała Julka
-Yhym – przytaknęłam – a dokładniej robi to Destiny, bo jako jedyna z nas tu obecnych może zmieniać się w zwierzęta. Aktualnie śledzi ich w postaci muchy...
-No, dobrze. Przekażcie nam później wyniki śledztwa i wróćcie jak najszybciej i w jednym kawałku...
Zgodziłam się razem z Cyborgiem, który stał obok mnie, po czym żegnając się zakończyłam połączenie.
Spojrzałam na Cyborga.
-To teraz tylko czekać na Destiny... - westchnął, a ja mu zawtórowałam.
***Time skip. Jakieś pół godziny później***
Nagle zauważyliśmy zbliżającą się do nas rudowłosą. Natychmiast poderwaliśmy się z miejsc.
-I co? Dowiedziałaś się czegoś..? - zapytałam, a ona przytaknęła.
-Chodźmy do Wieży. Tam wam wszystko wyjaśnię...



Polsat! Znowu xD
Tak, wiem... Nie było mnie przez długi, długi czas, ale miałam dość sporo pracy i do tego wena uciekła na wakacje -_- Mam nadzieję, że mnie za to ie zabijecie..? ^^'
Postaram się to jak najszybciej nadrobić i napisać rozdział, OK? Tak, więc będę się już żegnać. Do następnego rozdziału!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

...

Powiem szczerze, popyt na blogi raczej spadł, a co za tym idzie - większość twórców przeniosła się na wattpada. Ja też tak zrobiłam. Niby pr...