***Kilka miesięcy później***
Ostatnie dni nie były zbytnio ciekawe.
Czasami były jakieś drobne akcje typu ratowanie muzeum przed Mumbo.
Co jakiś czas Rój próbował „pozbyć się” kogoś z naszej
drużyny, co jak chyba każdy się domyśla, nie udało się. Moja
więź z Raito bardziej się powiększyła. Często rozmawiamy i
spędzamy z sobą wolny czas. Oprócz tego nauczyłam się panować
nad emocjami i odpowiednio używać bariery. Mam nadzieję, że to do
czegoś się przyda...
Dzisiaj wstając rano spojrzałam na
kalendarz wiszący na jednej ze ścian mojego pokoju. Był 10
kwietnia z czego wynikało, że od moich urodzin dzieli mnie
dokładnie miesiąc. Westchnęłam.
Muszę znaleźć jakiś sposób,
żeby moim przyjaciołom nic się nie stało, gdyby Koniec miał
naprawdę nastąpić. Nie mogę pozwolić, żeby coś im się
stało... Tylko jak mam tego dokonać...? Ech... Muszę coś
wymyślić.
Wstałam, wykonałam poranne czynności i poszłam do salonu. Na
miejscu tradycyjnie zastałam już Rosalette i Raven. Przywitałam
się z nimi i usiadłam obok siostry. Wzięłam jabłko z leżącej
na stoliku miseczki i pogryzając je przysłuchiwałam się rozmowie
przyjaciółek co chwilę dodając coś od siebie. Nasza konwersacja
nie trwała jednak długo, ponieważ niespodziewanie zawył alarm,
przypominając przy tym o swojej obecności. Szybko podbiegłam do
pulpitu komputera i wystukałam hasło, by można było zobaczyć co
tym razem wydarzyło się w mieście. Przyjrzałam się dokładnie
danym pokazanym na ekranie komputera. Dziwne... Pokazane było gdzie,
kiedy i jak dokonano włamania, ale zdziwiło mnie to, że dokonano
tego w opuszczonym magazynie na przedmieściach Jump City. Do tego
nie było informacji kto to zrobił.
Coś mi tu nie pasuje... Kto
normalny atakuje stary, opuszczony magazyn. I dlaczego nie wiadomo
kto to zrobił? No nic. Dowiemy się tego kiedy dotrzemy na miejsce.
Nawet nie zauważyłam kiedy przybyła reszta drużyny.
-Musimy szybko wyruszać. Tytani, wio!! - krzyknął Robin, po czym
wszyscy ruszyliśmy na miejsce ataku wroga.
Nie minęło piętnaście minut, a byliśmy na miejscu. Po cichu
weszliśmy do magazynu. Było tam strasznie ciemno, więc razem z
Gwiazdką i Jarkiem użyliśmy swoich mocy, by oświetlić
pomieszczenie. Ledwo to zrobiliśmy, a zaatakowały nas roboty
Slade'a. Czyli to wszystko jego sprawka...
-Slade!? Gdzie się ukrywasz?! Wyjdź i walcz jak mężczyzna, a nie
się chowasz! - krzyknął Robin rozwalając bandę robotów wroga
Usłyszeliśmy diaboliczny śmiech i nim się spostrzegłam przede
mną stał Slade. Zaskoczona zrobiłam krok do tyłu, ale mężczyzna
złapał mnie za ramię. Skrzywiłam się czując ból od
pojawiających się na moim ciele znaków Skatha.
-Julka!! - krzyknął przestraszony Raito
Tak jak reszta chciał się do mnie dostać, ale niestety. Co chwilę
pojawiały się nowe roboty, które nie pozwalały moim przyjaciołom
na dostani się do mnie. Jak widać Slade musiał się nieźle
wyposażyć. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale na
próżno. Mężczyzna trzymał mnie za mocno. Nagle Slade zniknął
zabierając mnie ze sobą na dach jakiegoś budynku. Próbowałam
użyć mocy, by się uwolnić, ale nie dałam rady. Wróg zaśmiał
mi się w twarz
-Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale został już tylko miesiąc
do końca...
-Taka głupia nie jestem. Trygon nic ci nie da za to, że mnie tam
sprowadzisz. Powtórzy się to, co było z poprzednią próbą
otworzenia portalu.
-Po wszystkim, kiedy już ciebie i reszty Tytanów nie będzie, sam
pokonam Trygona i zaplanuję wszystko po swojemu. Będę władał
planetą i nikt mi się nie sprzeciwi! - stwierdził Slade
-Jeżeli myślisz, że to ci się uda, to jesteś w wielkim błędzie
– powiedziałam i skupiłam się, by po chwili utworzyć białą
poświatę.
Tak jak kilka miesięcy temu odepchnęła ona Mamuta, tak też
zrobiła ze Sladem. Wróg najwidoczniej nie spodziewał się takiego
obrotu wydarzeń. Wstał wściekły, podbiegł do mnie i zaczął
atakować. Sama odwdzięczałam mu się tym samym. Co chwilę któreś
z nas obrywało, jednak nikt nie chciał się poddać, co był
oczywiste.
Po około piętnastu minutach walki zaczęłam się powoli męczyć,
więc moje ataki były coraz słabsze. Slade zepchnął mnie na
krawędź dachu. Spojrzałam w dół. „Na oko” byłam na piątym
piętrze, więc jakbym spadła, nie miałabym żadnych szans na
przeżycie.
-Ciekawe czy nasza Julka umie latać..? - zaśmiał się antagonista
Nie zdążył jednak nic zrobić, bo przybyli Tytani.
-Puść ją Slade! - krzyknął Raito
***Jako Raito (jakiś
czas wcześniej)***
Walczyliśmy z robotami próbując dostać się do Slade'a
trzymającego Julę za ramię. Widać, że bolały ją pojawiające
się na jej ciele znaki Skatha. Nagle wróg zniknął zabierając ze
sobą moją dziewczynę.
-NIE!!! - krzyknąłem zrozpaczony
Muszę ją odbić za wszelką
cenę!
Zacisnąłem dłonie w pięści i zacząłem walczyć bardziej
zaciekle. Reszta drużyny najwidoczniej też chciała jak najszybciej
uporać się z robotami, bo podnieśli poziom walki. Po około
piętnastu minutach walki nareszcie udało nam się uporać z całą
bandą antagonistów, więc zaczęliśmy poszukiwania Julki, a
przynajmniej zrobiła to Raven. Usiadła po turecku i skupiła się
na aurze siostry. W pewnym momencie zmrużyła brwi, tak jakby nie
mogła jej odnaleźć, ale po chwili otworzyła oczy, wstała i
pokazała nam właściwy kierunek. Jak można było się domyśleć
wybiegłem z budynku jako pierwszy i pognałem na miejsce gdzie była
Julka. Reszta pognała za mną. Miałem złe przeczucia, że Julce
coś się zdarzy.
Chwilę później byliśmy już na miejscu. Szybko weszliśmy na dach
budynku i przestraszyliśmy się widoku jaki zastaliśmy. Julka stała
na krawędzi dachu trzymana przez Slade'a. Nie wytrzymałem.
-Puść ją Slade! - krzyknąłem, a reszta drużyny ustawiła się w
pozycji bojowej.
Slade zaśmiał się złowieszczo.
-Jak chcecie. - nim się obejrzeliśmy mężczyzna zepchnął Julę z
dachu. Dziewczyna pisnęła przerażona.
-JULKA!!! - wrzasnąłem razem z Tytanami widząc jak spada.
Szybko podbiegłem na miejsce gdzie przed chwilą była dziewczyna, a
reszta drużyny zaczęła walczyć z wrogiem. Miałem cichą
nadzieję, że jednak nic jej nie jest i miałem rację. Jula wisiała
trzymając się jedną ręką krawędzi dachu. Szybko podałem jej
dłoń i wciągnąłem ją na górę. Dziewczyna od razu się we mnie
wtuliła.
-Dziękuję, że mi pomogłeś – powiedziała cicho.
-Po to jestem – uśmiechnąłem się
Po chwili Julka „odkleiła się” ode mnie i razem spojrzeliśmy w
stronę walczących. Mieliśmy właśnie im pomóc, gdy Slade zwrócił
swój wzrok na brunetkę stojącą obok mnie, zaśmiał się
szatańsko i powiedział:
-Koniec jest bliski – po czym nie wiadomo jak zniknął
Tytani podeszli do nas i zaczęli zasypywać Julkę pytaniami na
temat samopoczucia. Odpowiedziała, że wszystko w porządku i
wszyscy wróciliśmy do wieży. Moja dziewczyna była trochę
zmęczona, więc powiedziałem jej żeby poszła do swojego pokoju
odpocząć, co też uczyniła.
***Jako
Julka***
Weszłam do pokoju i od razu w oczy „rzuciła mi się” książka
leżąca na moim biurku, ale że byłam zmęczona, postanowiłam, że
sprawdzę ją później. Szybko się umyłam, przebrałam w czyste
ubranie, położyłam na łóżku biorąc przy okazji przedmioty do
rysowania i zaczęłam „tworzyć”. Nieświadomie zaczęłam
szkicować całą naszą drużynę na tle wieży „T”.
Dwie godziny później skończyłam swój rysunek, więc odłożyłam
go do teczki. Nagle przypomniało mi się o księdze,która dziwnym
trafem znalazła się w moim pokoju. Wstałam z łóżka, podeszłam
do biurka i wzięłam tajemniczy przedmiot do rąk. Księga była
biała i miała szare zdobienia. Coś mi mówiło, żebym ją
otworzyła. Z lekkim wahaniem zrobiłam to gdy nagle...
POLSAT!! ^^ Jak ja lubię przerywać w takim momencie =D A teraz
czekam na waszą ocenę. Rozdział wyszedł ciekawy, czy raczej
nudny? Pozdrawiam ;*